Witajcie!
Czas na recenzję kosmetyku, który
dosyć niedawno przeżywał swoje 5 minut w sferze kosmetycznej :)
Mowa tu o produkcie Catrice Camouflage Cream.
Słyszałyście o nim? Oj na pewno tak i to nie raz i nie dwa. Teraz
czas na moje 3 grosze, czyli moją opinię o tym produkcie. Jesteście
ciekawe? Zapraszam do lektury! :)
Ja swój kamuflaż kupiłam w drogerii
Natura podczaa promocji -40%, więc cena korzystna, a i czas, jaki
upłynął od zakupu pozwolił mi wydanie pełnego wyroku.
Kolor, jaki posiadam to 020 Light
Beige, czyli spośród 3 kolorów do wyboru ten środkowy. Nie za
ciemny i nie za jasny. Jeśli jesteśmy już przy 'parametrach'
produktu, to nadmienię tylko, że pojemność tego małego cuda to
zaledwie 3 gramy. Wydaje się niewiele, prawda?
Ale o tym za chwilę przeczytacie.
Małe, zgrabne. Bardzo,
bardzo lekkie. Kosmetyk zamknięty w czarnym, zakręcanym słoiczku,
w czarnym kolorze, który wygląda bardzo stylowo. Ale, tak, jak
zawsze, podkreślę Wam, że dla mnie ważniejszy jest środek, a nie
opakowanie :) Słoiczek się nie odkręca, napisy się nie ścierają,
nic się nie odkleja. Bardzo fajne i przede wszystkim wygodne w
używaniu opakowanie. Plus!
Jak już wspomniałam
wyżej, jestem posiadaczką koloru 020 Light Beige. Czy jest to
beżowy odcień? Nie do końca bym się zgodziła. Jak na jasny beż,
jest to kolor dość ciemny, z bardzo widocznymi pomarańczowymi
tonami, które NA SZCZĘŚCIE! Nie wiedzieć, jakim cudem na skórze
nie są widoczne. I całe szczęście, bo gdyby na skórze wyglądał
dokładnie tak, jak na swatchu byłoby ciężko go używać... Nie
ciemnieje na twarzy i nie zmienia w jakikolwiek sposób koloru
podczas aplikacji, czy też późniejszego 'noszenia' go na skórze.
Bardzo dziwna. Produkt
niby tłusty, niby kremowy, a jednocześnie suchy i miękki w swojej
konsystencji. Ciężko opisać uczucie, jakiego doznaje się
dotykając tego produktu. Jest zbity, gęsty, można śmiało
powiedzieć o nim, że jest treściwy. Przypomina nieco wosk. Pod
wpływem ciepła palców staje się nieco bardziej kremowy.
Jak dla mnie –
posiadaczki ogromnych cieni pod oczami, jest rewelacyjne. Kosmetyk fajnie
kryje i to nie tylko te nasze niezbyt piękne oczodoły, ale także
wszystkie wypryski. Nie wszystko nim zakryjemy i dziwię się paniom,
które skarżą się na to, że tym kosmetykiem nie są w stanie
zakryć czerwonych plamek, czy pieprzyków. Drogie Panie – do
takich i innych rzeczy stosuje się kamuflaże i kolory w innych
odcieniach, np. żółty, fioletowy, zielony, różowy itp... Tak,
tak! :) Jeśli chcecie o tym przeczytać, chętnie Wam o tym
poopowiadam :)
Wracając do tematu
recenzji. Korektor/kamuflaż kryje to, co ma kryć, w końcu do tego
jest stworzony i radzi sobie z tym naprawdę świetnie. Chodzą
słuchy, że produkt ten jest ciężki, obciąża skórę, nie nadaje
się do okolicy oczu. Dla mnie bzdura.
Ze względu na swoją
dziwną konsystencję, produkt ten aplikuję na newralgiczne miejsca
za pomocą najlepszego aplikatora, jaki możemy znaleźć, czyli
swoich palców. Pamiętajmy, że okolice oczu traktujemy palcem
serdecznym, czyli 4, gdyż ma on najmniej siły i posiada najmniejszy
nacisk na delikatną skórę wokół oczu. Bardzo fajnie wtapia się
w skórę, tworzy z nią jedność. Trzeba tylko poświęcić kilka
chwil na jego fajne zgranie ze skórą. W przypadku tego produktu nie
ma mowy o tym, by był widoczny. Nie ma mowy tutaj o sytuacji, w
której my możemy się spóźnić, a nasz korektor w pewnych
miejscach przyjdzie na czas :D Wszystko jest ładnie, bez efektu
maski.
Warto wspomnieć, że ze
względu na swoją konsystencję i mocną pigmentację bardzo łatwo
z nim przesadzić.
Kamuflaż utrzymuje się
na skórze cały dzień. Przypudrowany nie rusza się z miejsca nawet
na chwilę. Bez przypudrowania może wejść delikatnie w załamania
skóry, oczywiście przy przesadzeniu z ilością produktu. Trwałość
bardzo, bardzo dobra!
Swojego kosmetyku używam
już ładnych kilka miesięcy, dzień w dzień i muszę Wam
powiedzieć, że niewielkie zagłębienie jest, ale nie nie jest to
jakieś mega zużycie produktu. To dzięki swojej konsystencji, dosyć
treściwej, kosmetyk jest tak bardzo wydajny. Wystarczy naprawdę
niewielka ilość by zakryć, to, co zakryć chcemy.
Ja kamuflażu tego używam
obecnie jako korektora pod oczy i jako bazy pod cienie i w tej roli
także sprawdza się świetnie!
Według mnie jeden z
najlepszych produktów do kamuflażu, jakich miałam okazję używać.
Tani, wydajny, dający bardzo fajny efekt na twarzy. Zadowala mnie w
stu procentach!
Zdecydowanie polecam!
A Wy
miałyście okazję go używać?
Jestem
ciekawa Waszej opinii o tym kosmetyku.
Czekam
z niecierpliwością na Wasze komentarze!
Buziaki!