środa, 13 sierpnia 2014

Zakupy! Mistrz w poszukiwaniu promocji :)

Witajcie!
Nadszedł czas na kolejne zakupy i kolejne łupy z promocji :) Jak już Wam wcześniej wspominałam, polubiłam drogerię Natura. Mimo, że obsługujące tam panie są nieco natarczywe, promocje, które tam spotykam, nie są w stanie mnie zniechęcić do odwiedzin w tym sklepie :)
Wiecie, że w pewnym miejscu w drogerii jest półka, w której znajdują się promocje? Pięknie ułożone i posegregowane cenowo kosmetyki? No to już wiecie! Ja tam często zaglądam i uwierzcie mi, że pierwsze co robię to zaglądam właśnie tam, a dopiero potem na resztę asortymentu :)
Co tym razem padło moim łupem? Zobaczcie same!



Najpierw pokażę Wam rzeczy, które kupiłam w cenie promocyjnej :)

  • CIENIE KOBO 
Nie wiem, czy wspominałam Wam już wcześniej, że lubię KOBO bardziej niż Inglota? Wydaje mi się, że KOBO ma lepszą pigmentację i dłużej się utrzymują. Co prawda są droższe i mają duży mniejszy wybór kolorów ale i tak wolę je dużo, dużo bardziej. Zakupiłam je w cenie promocyjnej. Zresztą - zobaczcie same!


Cenę widzicie same, więc nie będę tutaj nic więcej mówić :) Same powiedzcie - jak tu nie skorzystać z takiej promocji?! :) Pokażę Wam teraz trochę bliżej, jak prezentują się cienie.

109 English Rose.
Piękny, różowo cukierkowy kolor. Matowy, świetnie napigmentowany. Myślę, że będzie się fajnie rozcierał. Wiecie, że mam słabość do różu. Takiego koloru nie mam w swojej kolekcji, a za taką cenę, nie mogłam go nie kupić :)



113 Plum
Czyli  śliwka. Na punkcie fioletu mam jeszcze większego bzika. Mam zielone oczy, które uwielbiają się pokazywać światu właśnie w takim kolorze. Mój aparat oczywiście ma problem z fotografowaniem takich kolorów, ale uwierzcie mi na słowo, że jest to idealny śliwkowy kolor. Oczywiście matowy.



126 Golden Olive
Piękna zieleń, ze złotymi drobinkami. Nie wiem, czy widzę w tym kolorze jakikolwiek odcień oliwkowy. raczej nie. Ale nie zmienia to faktu, że kolor jest piękny. Nie widziałam jeszcze takiego koloru. Nie mam na niego pomysłu, i mimo tego, że zieleni nie lubię, na pewno będę go używać często, bo prezentuje się przepięknie!




  • Catrice Absoulute Eye Color 370 Don't Lie, Lac!
Cień, który wylądował w moim koszyku, bo jest fioletowy :) Mam bzika, nie?
Piękny fiolet, chłodny, z bardzo drobnymi, srebrnymi drobinkami. Kosztował jakieś 4zł, wiec jak miałam przejść obok niego obojętnie?




  • My Secret Pradise Lagoon Flower Fantasy
Paletka, którą widziałam już jakiś czas temu. Chciałam ją kupić, ale nie byłam przekonana do kolorów. Teraz jednak trafiła do mojego koszyka i w moje ręce i nie żałuję. Ostatecznie przekonał mnie piękny ciemny, burgundowo - fioletowo -brązowy kolor. Przepiękny!










I teraz łupy niepromocyjne :)

  • My Secret Satin Touch Kohl nude nr 19
Na temat cielistych kredek od dłuższego czasu jest głośno. Ja od zawsze używałam białej kredki. Ostatnio słyszałam dużo dobrego na temat tej kredki i postanowiłam ją kupić. Używałam jej do tej pory tylko raz, ale już zauważyłam, że ma bardzo fajną pigmentację, konsystencję i długo się utrzymuje. Ostateczną opinię wydam, gdy tylko jej trochę poużywam :)




  • Pierre Rene Loose Powder.
Potrzebowałam transparentnego pudru sypkiego. Wybór padł na Pierre Rene, tylko dlatego, że o tej firmie jest dość głośno, a ja nie miałam okazji zapoznać się z tą firmą bliżej. Mam co prawda kilka kosmetyków, ale chciałam przyjrzeć się bliżej ich kosmetykom i sprawdzić na własnej skórze, czy są warte tego zamieszania :) Miałam kiedyś puder ryżowy z Marizy i byłam z niego zadowolona. Zobaczymy, czy ten także polubię.



  • Tołpa Dermo face sebio, Złuszczający żel peelingujący do mycia twarzy.
O kosmetykach Tołpy słyszałam już tak wiele, że postanowiłam coś kupić i sprawdzić. Potrzebowałam czegoś, co dogłębniej oczyści moja skórę. Jak zobaczyłam, że ten żel jest złuszczający, a w składzie zawiera kwas salicylowy, nie zastanawiałam się ani chwili. Żel będę testować ja  i jeszcze ktoś, kto ma większe problemy z cerą, zobaczymy więc, czy będzie w stanie pomóc :) Nie był tani, kosztował niecałe 30zł, ale słyszałam, że kosmetyki tej firmy są warte ceny.

 


To by było na tyle. Jak podobają Wam się zakupy? Lubicie kupować kosmetyki i nie tylko, na promocjach? Czego szukacie na przecenach?
Czekam na Wasze komentarze! :)
Buziaki ! :*

niedziela, 10 sierpnia 2014

MAKIJAŻ - Niebieski nie musi być tandetny! :)

Czas na kolejny makijaż!
Tak często spotykam się z opinią, że niebieskie cienie wyglądają na oczach tandetnie. Ja się z tym absolutnie nie zgadzam i spróbuję Wam to naocznie pokazać :)
Oczywiście wszystko zależy od odcienia i wykończenia naszej niebieskości. Bardzo jasne perłowe błękity, czy bardzo jasne niebieskości zazwyczaj na oczach nie wyglądają korzystnie. Kojarzą nam się z bazarowym lookiem. Inaczej sprawa wygląda, gdy mówimy o cieniach matowych. Te prezentują się o wiele korzystniej, przy czym musimy pamiętać, że i takimi cieniami możemy zrobić sobie krzywdę. Od czego to więc zależy?
Jak już wspomniałam wyżej od odcienia, koloru naszych oczu, cery, włosów a także od wykończenia i towarzystwa, z jakim skumplujemy naszą niebieskość. Uwierzcie mi, że to wcale nie jest takie trudne. Trzeba tylko trochę odwagi i odrobinę wyobraźni.
W dzisiejszym makijażu pokaże Wam, jak fajnie wygląda cień KOBO nr 122. Jest to piękny niebieski kolor z domieszką fioletu i delikatnych drobinek, których nie widać na pierwszy rzut oka. Zestawiłam go z cieniem Pierre Rene egyptian, który zamieszkał na dolnej powiece. I to tyle. Bez kombinowania, bez zbędnych detali. Prosty makijaż, w którym jedyna trudność to idealnie roztarcie granic cienia,  bo właśnie wtedy, gdy cień jest nieroztarty, wygląda tandetnie. I dotyczy to nie tylko niebieskich cieni, ale każdych!

Tyle w teorii, czas na praktykę, a raczej dowód, że niebieskości są fajne! :)







Oczy:
KOBO Nr 122
Pierre rene 149 Egyptian
Inglot 330M
Maybelline The Collosal Volume Express

Twarz:
Lovely Skin Beautifier BB Nude
Essence Pure skin powder 01 beige (KLIK)
Essence Sun club 01 Ibiza sun (KLIK)
Editt Rozświetlacz (KLIK)
Catrice Camouflage 020 light beige (KLIK)

Brwi:
Maybelline ColorTattoo 40 permanent taupe (KLIK)

Usta:
Manhattan Soft mat lipcream 31S (KLIK)
 
 
I co sądzicie o niebieskości? Mnie się podoba i powiem szczerze, że jest to ostatnio mój ulubiony makijaż :) Pomijam fakt, że cienie KOBO uwielbiam, a rozświetlacz z Editt pięknie wygląda na twarzy. 
Czekam na Wasze opinie w komentarzach!
Buziaki! :)

środa, 6 sierpnia 2014

Marzenia się spełniają! KUFEREK WIZAŻYSTKI! :)

Witajcie!
Szybciutko przychodzę do Was pochwalić się moim nowym nabytkiem :) Jeszcze ciepłe zdjęcia (przepraszam, za brak jakości, ale chciałam jak najszybciej Wam się pochwalić) jednego z moich  punktów na liście marzeń. O czym w ogóle mówię? O profesjonalnym kuferku na kosmetyki! Moje marzenie od długiego, długiego czasu. Teraz malowanie w terenie nie będzie mi straszne :)



Kuferek, a raczej kufer, bo jest dosyć spory, kupiłam na allegro za 150zł. Wiem, ze to dla niektórych sporo, ale uważam, że dla wizażystki taki wydatek jest obowiązkowy.



Co do samego kufra. jest duży, otwierany na górze, gdzie ma 4 rozkładane półeczki i jedną głęboką. Ale to nie wszystko. Posiada także oddzielny, dolny pojemnik, który możemy przypiąć do całości lub go odpiąć i cieszyć się mniejszym rozmiarem kuferka. Waży dość sporo, ale i tak spodziewałam się, że będzie mega cięzki. 

Ogólnie jestem mega zadowolona. Taki kufer chciałam mieć zawsze. Oczywiście mógłby być jeszcze większy, ale jest wystarczająco duży, by pomieścić wszystkie moje mazidła :) No i teraz już nie potrzebuję toaletki i tysiąca pojemników i pudełek na przechowywanie moich kosmetyków. Problem toaletki rozwiązał się sam :) :)

Nie przywiązujcie uwagi na kosmetyki, zostały wrzucone na szybko, bez większego układania :)






A Wy macie coś takiego? Może uważacie to za zbędny wydatek?
Czekam na Wasze komentarze!
Buziaki ! :*

wtorek, 5 sierpnia 2014

RECEZJA - Maybelline the colossal volume express. Tusz idelany! :)

Witajcie!
Dla tych z Was, które są już jakiś czas ze mną nie będzie zaskoczeniem to, że mam fioła na punkcie tuszów do rzęs. Jak już wiecie, a może nie wiecie, mam rzęsy długie, średnio gęste i dosyć podkręcone. Korzystnie wygląda na nich praktycznie każdy tusz do rzęs, co skutecznie sprawdzam kupując co rusz nowości dostępne na rynku :) Oczywiście mam wśród tuszy do rzęs takie, które są moimi ulubieńcami i chętnie do nich wracam. Do nich właśnie należy tusz, który dzisiaj Wam pokażę z bliska. Jest to kultowy tusz, używany i uwielbiany przez większość z Was. A za co ja go uwielbiam, za chwilę Wam opowiem :)



Tusz Maybelline The Colossal Volume Express Mascara (wersja 100% black)
Cena ok 25 zł
Kupiony Rossmann.
Dostępność: Rossmann, Natura, Hebe itp.
Pojemność 10,7ml

  • OPAKOWANIE.
Tusz, jak tusz. Pękate opakowanie w rażącym, żółtym kolorze. Fajny prosty design, bez zbędnych udziwnień. Do opakowania mam tylko jedno zastrzeżenie, a mianowicie to, że nie posiada blokady zamknięcia. Same musimy wyczuć, kiedy tusz jest zakręcony. Gdyby było niewielkie 'klik' miałybyśmy pewność, że tusz na pewno jest zamknięty.

  • APLIKATOR.
Absolutnie w moim stylu. Uwielbiam duże gęste szczoty i ten tusz właśnie taki aplikator posiada. Szczoteczka zwęża się ku końcowi, co sprawia, że malowanie np dolnych rzęs staje się dużo prostsze.



  • KONSYSTENCJA.
Tusz na początku wydaje się być nieco za rzadki, jednak po tygodniu jest idealny. Mam wrażenie, że z upływem czasu stopniowo zasycha, ale nie jest to dla mnie żadnym utrudnieniem.

  • APLIKACJA.
Tusz rozprowadza się na rzęsach jak marzenie. Nie nabiera zbyt dużo produktu, na czubku nie powstaje glut, który często wycieramy o brzeg opakowania, co skraca jego trwałość. Samo nakładanie tuszu na rzęsy wygląda tak: ciach, mach i gotowe. Efekt widoczny od razu. W moim przypadku jedna warstwa w zupełności wystarcza, a dwie nakładam tylko z czystego przyzwyczajenia. Nie skleja rzęs, co możemy zawdzięczać bardzo fajnej szczoteczce, która dba o to, by nasze rzęsy nie wyglądały jak pajęcze odnóża :D

  • EFEKT.
Ocenicie same patrząc na zdjęcia. Mnie efekt zadowala w stu procentach. Na zdjęciach jedna warstwa tuszu.







  • TRWAŁOŚĆ.
Tusz nie kruszy się, nie tworzy grudek, nie rozmazuje się. W moim przypadku tusz trzyma się na rzęsach cały dzień.

  • PODSUMOWANIE.
Idealny tusz. W dobrej cenie, powszechnie postępny. Te tysiące pozytywnych opinii o nim nie mogło być mylne! :)


Miałyście ten tusz?
Co o nim sądzicie?
Czekam na Wasze komentarze!
Buziaki ! :*