środa, 15 lipca 2015

Zakupy czerwiec/lipiec. Akcja uzupełniamy kuferek!

Niestety ogarnęło mnie przedślubne szaleństwo, zarówno moje, jak i nie moje. Ze względu na brak czasu rzadko tu zaglądam, ale postaram się dać Wam chociaż minimalne oznaki życia.
Jak wiecie, jakiś czas temu obiecałam sobie, że przystopuję z zakupami. I tak było aż do czerwca. Ze względu na to, że zaczął się czas ślubnych makijaży, mój kufer należało nieco uzupełnić. I stąd moje czerwcowo – lipcowe zakupy. Jesteście ciekawe co zakupiłam? Zapraszam do dalszej części posta.



W7 KING KOHL.
Czarna kredka do oczu za naprawdę niewielkie pieniądze. Z firmą dopiero się zaprzyjaźniam gdyż, nie wiem czy wiecie, od niedawna W7 dostępne jest w Drogeriach Natura. Kredka, jak kredka, mocno czarna, lekko twarda. Używałam jej dosłownie dwa razy i jedyne, co mogę o niej powiedzieć to to, że jest naprawdę trwała.




MISS SPORTY XXVOLUME LIPGLOSS. 212 POP FICTION
Marzył mi się błyszczyk, który sprawi, że usta staną się błyszczące, ponętne i pięknie połyskujące. Ten błyszczyk wykonał to zadanie idealnie. Kupiony na promocji zadowala podwójnie. Pachnie niezbyt zachęcająco, koloru na ustach także nie zostawia, ale ta mokra tafla na ustach to jest to! Lekko mrowi usta, próbując nam wmusić, że usta stają się większe.





ESSENCE XXXL SHINE LIPGLOSS. 28 PRETTY IN HIBISCUS.
Zachęcona efektem poprzedniego błyszczyka postawiłam na jeszcze większy błysk. Przy tym produkcie efekt na ustach jest naprawdę WOW. Nie mrowi, nie sprawia, że usta pieką. Lekko się klei, jest gęsty. I uwierzcie mi, że takiego błysku na ustach nie widziałam!





GOLDEN ROSE SILKY TOUCH PERAL EYESHADOW. 105, 133.
Produktów z GR nie miałam od wieków. Skuszona jak zwykle ceną, postawiłam na dwa kolory, których u mnie w kuferku zdecydowanie brakowało. Piękny szampański odcień 105 i szary grafit 133. Cienie są niesamowicie miękkie, cudownie nakładają się na powiekę, jeszcze lepiej się blendują. Myślę, że to będą moi faworyci wśród cieni w okresie letnim.





PIERRE RENE SKIN BALANCE COVER. 20 CHAMPAGNE.
Jakiś czas temu dosyć głośno było o tym podkładzie. Nie kusił mnie jakoś specjalnie, ale pani ekspedientka w Naturze skutecznie mi go wcisnęła. Opowiadała jaki on jest trwały, jak pięknie wygląda na skórze itp. itd. Użyłam go raz i muszę powiedzieć, że starł mi się przy pierwszym dotknięciu skóry dłonią. Jestem rozczarowana. Być może jest to wina kremu, jakiego użyłam pod podkład. Na pewno będę go jeszcze testować i na pewno dam Wam znać, jak się sprawdza.





MAYBELLINE THE COLLOSALVOLUME EXPRESS GO EXTREME. LEATHER BLACK.
Wiecie jak bardzo kocham klasyczny żółty tusz z Maybelline? Uwielbiam go i testuję każdą nową wersję jaka wychodzi. Żadna nie przebiła pierwowzoru ale ta, którą Wam pokazuję jest bliska pokonana ideału. Pięknie wydłuża rzęsy, podkręca, wyczesuje a do tego jest mega czarny! Na pewno pokażę Wam go nieco bliżej przy innej okazji.




KOBO PROFFESIONAL MAKE UP FIXER SPRAY.
Zaczął się sezon na makijaże więc trzeba zadbać o to, by przyszłe panny młode i ich goście były zadowolone zarówno z makijażu, jak i jego trwałości. W tym akurat ma mi pomóc fixer z Kobo. Podobno jest świetny. Nie miałam okazji go używać więc Wam nic o nim nie opowiem. Ale już niedługo biorę go w obroty!



INGLOT BRUSH CLEANSER.
Jak każda szanująca się wizażystka dbam o to, by moje pędzle były czyste i zdezynfekowane po każdej malowanej klientce. Sama, będąc jeszcze nieświadomą klientką, miałam nieprzyjemność być malowana pędzlami 'po kimś' i wiem, że to nic fajnego. Dlatego też zaopatrzyłam się w płyn do czyszczenia pędzli, który poleciła mi znajoma wizażystka z Inglota. I powiem Wam, że fajnie się sprawdza! Dobrze czyści, dezynfekuje, nie śmierdzi alkoholem i nie pozostawia mokrych pędzli. Świetny produkt.




MARION CHUSTECZKI ODŚWIEŻAJĄCE.
Wygrzebałam je w Naturze za jakieś dwa zł. Potrzebuję takich chusteczek do przetarcia wierzchu dłoni po resztkach kosmetyków po wykonanym makijażu. Ale sprawdzą się też świetnie do odświeżenia twarzy w trakcie upałów, które niestety nas omijają, czy też zmycia makijażu. Do tego obłędnie pachną pomarańczami. Marzenie!




To już wszystko, co miałam Wam do pokazania. No może oprócz podkładu Revlon Colorstay 250 fresh beige. Ale tak dużo o nim pisałam (KLIK) że nie chciałam go pokazywać po raz setny.
Miałyście może coś z zakupionych przeze mnie produktów? Dajcie koniecznie znać, jak Wam się sprawdzają! Czekam na Wasze komentarze!
Buzki ! :*


16 komentarzy:

  1. Fixer używałam już na sobie na dwóch weselach. W tym na jednym, gdzie temperatura była powyżej 30 stopni. I jestem mega zadowolona! Napewno go użyję przy swoim ślubnym makijażu, ale to dopiero za rok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja będę miała okazję go przetestować na sobie nieco wcześniej :) Mam nadzieję, że się sprawdzi :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Jestem naprawdę zadowolona z tych rzeczy, jak nigdy :D

      Usuń
  3. Muszę przyznać, że sporo tego. Nic nie miałam z Twoich zdobyczy. Zaciekawił mnie podkład. Mam nadzieję, że jednak się sprawdzi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawy jest ten podkład. Pierwsze podejście było niewypałem... Ale już wiem, że ten podkład nie lubi kremów :D Żadnych! :D

      Usuń
  4. Zaszalałaś ;) Bardzo fajne zakupy - błyszczyki mają fajne kolory :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Szczególnie ten z Essence. Pięknie wygląda na ustach w sztucznym świetle :D

      Usuń
  5. ten plyn z inglota to najgorsze co moze byc , uwazaj bo niszczy pedzle.
    wizazystka nie jestes :D wiec nie rozumiem okreslania swojej osoby tym mianem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem wypowiadania się jako Anonim :D

      Usuń
  6. Słyszałam wiele dobrego o podkładzie z Pierre Rene :) Sama mam go na liście 'zachcianek' :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ten podkład z PR też mi się ściera, nie zastyga niestety na twarzy

    OdpowiedzUsuń