sobota, 21 listopada 2015

Tołpa dermo face sebio, Płyn micelarny do mycia twarzy i oczu. Czy coś mu brak?

Jakiś czas temu pokazywałam Wam na moim profilu na Instagramie płyn micelarny, którego byłam bardzo bardzo ciekawa. Jest to micel, na który długo się czaiłam. Podchodziłam do niego, czytałam, patrzyłam, rezygnowałam, po czym wracałam ponownie aż w końcu do kupiłam. Co to za produkt? Tołpa dermo face pfysio, płyn micelarny do mycia twarzy i oczu. Po zużyciu całej dużej butelki płynu z Garniera, o którym pisałam TUTAJ, miałam wobec niego dosyć duże wymagania. Czy sprostał? Przekonacie się, jeśli przewiniecie posta nieco niżej :) Zapraszam do czytania.



OPAKOWANIE.
Duża, masywna butelka o bardzo ciekawej szacie graficznej. Mam wrażenie, że wszystko jest tu na swoim miejscu, a każda etykieta jest umieszczona z pomysłem i konsekwencją. Oczywiście wszystkie produkty tej firmy utrzymane są w równie pięknej stylistyce opakowań. Co do samego opakowania. Posiadam dużą butelkę o pojemności 400ml. I wszystko byłoby ładnie i pięknie, bo dobrze leży w dłoni i ładnie wygląda, oprócz dwóch małych rzeczy. Po pierwsze podczas pierwszego użycia urwałam kawałek korka, który zabezpiecza butelkę przed wylaniem płynu. Liczyłam na znacznie lepszej jakości plastik. Po drugie płyn podczas wylewania na płatek wylewa się przez korek! I nieważne, czy zrobię to szybko, czy wolno, ostrożnie, czy nie, on i tak się wyleje. A szkoda, bo nie lubię, kiedy coś na darmo się marnuje...
Za 400ml zapłaciłam 19,99zł.







ZAPACH.
Bardzo delikatny. Pachnie dla mnie jak jakiś luksusowy produkt. Delikatnie, ale wyczuwalnie. Jeden z lepszych zapachów kosmetyków, jaki miałam okazję poznać. Lekki dla nosa, nie drażni go, jest ulotny, dzięki czemu czuć go jedynie przez chwilę.

DZIAŁANIE.
Podczas pierwszej aplikacji, tak jak i w przypadku Garniera nie polubiłam go. Wylewało się go dużo, wlewał się do oka i niezbyt dobrze radził sobie z makijażem. Po kilku dniach nauczyłam się używać go w mniejszej ilości, aczkolwiek ciężko było ze względu na to, że przez nieszczęsny korek produkt się wylewał... No nic. Kiedy już uporałam się z dozowaniem produktu pojawiło się szczypanie oczu... O ile nic nigdy mnie nie piekło, to właśnie mnie piecze. Na szczęście trwało to kilka dni i nigdy już nie powróciło więc wybaczam. I o ile nauczyłam się wylewać tyle ile trzeba i oczy też przestały mnie piec o tyle produkt niestety nie przypadł mi do gustu. Jest dobry, nie mogę powiedzieć, że nie. Ale trzeba się trochę namęczyć, by zmyć nim makijaż. I tak, jak w przypadku Garniera cały wstępny demakijaż został wykonany 3 płatkami, tym płynem zużywam dokładnie 2 razy tyle płatków. Po 2 na każde oko i 2 na całą twarz... Próbowałam wylewać go więcej na płatek z myślą, że lepiej zmyje makijaż ale kończyło się to wlewaniem się płynu do oka i nieprzyjemnym uczuciu. Także zmywa, zły nie jest, bo znam wiele dużo gorszych płynów, ale miałam co do niego duże i niestety nie sprostał.
Co do łagodzenia – faktycznie jest dla skóry delikatny. Pielęgnuje ją, nie podrażnia, prawie nie przesusza. Piszę prawie, bo mam wrażenie, że lekko wysusza okolicę oczu.
I przypomniało mi się jeszcze jedno. Zostawia przez chwilę na skórze uczucie wilgotnej skóry, co potem przechodzi w lekko kleisty film na skórze. Nie jest to może tłustość, ale bardzo nieprzyjemne uczucie. Na pewno nie jest to odczucie świeżej skóry po demakijażu.

WYDAJNOŚĆ.
Na zdjęciu widzicie dokładnie połowę opakowania, którego używam od połowy października. Nie uważam go za mega wydajny produkt, ale nie jest też źle. Gdyby się nie wylewał podczas nakładania na płatek na pewno byłby wydajniejszy.



PODSUMOWANIE.
Nieco się rozczarowałam. Od tej firmy spodziewałam się czegoś naprawdę super. Produktu, który zawładnie moim sercem i sprawi, że skuszę się na więcej produktów tej firmy. Nie jest to zły produkt, bo zmywa makijaż, ale niestety sprawia to nieco trudności. Nie używa się go miło, szybko i przyjemnie... A szkoda, bo zapowiadało się świetnie. Bardzo chciałam go przetestować i jak się okazało nie było powodu, by się tak śpieszyć... Cena na pewno niektórych przerazi bo w regularnej cenie kosztuje ponad 30zł. Powiem tak: jeśli zmywałby makijaż tak, jak trzeba, był bardziej wydajny i miał lepsze opakowanie na pewno bym go poleciła.
Także jeśli chcecie go przetestować, nie będę Wam go odradzać, bo po raz kolejny powtarzam, że nie jest to zły produkt. Być może Wam przypadnie do gustu i Wy będziecie z niego zadowolone. Póki co testuję inne produkty tej firmy i jestem w pełni oczarowana, tak, jak byłam zachwycona żelem peelingującym, o którym pisałam TUTAJ. Ale o nowościach i recenzjach za jakiś czas :)


Znacie ten produkt? Jakie macie odczucia co do firmy Tołpa? Co polecacie, a czego nie? Czekam na Wasze opinie w komentarzach!
Buziaki ! :*


5 komentarzy:

  1. Szkoda, że cię rozczarował. Ja jeszcze nic nie miałam z tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami trzeba się przekonać dosłownie na własnej skórze czy produkt sprawdzi. Szkoda, że w Twoim przypadku ten się nie spisał. Ja nigdy go nie używałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też niczym nie zachwycił ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda że tak słabo się sprawdził. Nie dobrze też że szczypie w oczy bo mi zawsze trochę preparatu się tam dostaje ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja współlokatorka jest dermokonsultantką Tołpy. Zdecydowanie chętniej sięga po Sylveco :P
    Mamy stały dostęp i do Tołpy i do Sylveco no i cóż... Sylveco zdecydowanie lepiej spełnia obietnice producenta :)

    OdpowiedzUsuń