poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Moje sposoby na... POPRAWĘ HUMORU!


Znacie chociaż jedną osobę, która nie ma złych dni? Ja nie znam ani jednej. Ba! Jestem jedną z osób, która złe dni od czasu do czasu miewa. Przecież nie jesteśmy idealni. A każda, czy też każdy z nas ma gorsze chwile. Na przykład pod tytułem „mam wszystko w dupie”, albo „nic mi się nie chce”. Przecież mamy święte prawo raz na jakiś czas pozwolić sobie mieć po prostu „tumiwisizm”.
Jeśli mamy taki dzień raz na jakiś czas, nie ma żadnego problemu – każdy je ma. Gorzej, jeśli takie dni zdarzają się coraz częściej, wtedy możemy się zacząć martwić. Nie jestem psychologiem, ale wiem, że są sposoby na poprawę humoru. Podpowiem Wam o moich trikach, które na mnie działają kiedy nic mi się nie chce, mam wszystko gdzieś i najchętniej przespałabym cały dzień z myślą,  że ten następny będzie już dobry.


Jem coś słodkiego.
Czekolada, ciasteczka, herbatniki, lody... Uwielbiam jeść, a jeszcze bardziej uwielbiam słodycze. Podobno naukowcy dowiedli, że jedzenie słodkich rzeczy uwalnia endorfiny odpowiedzialne za dobry humor i dobre samopoczucie. Nie wiem, jak to jest z naukowcami, ale wiem jedno – na mnie ten sposób działa. I nie, nie mam wyrzutów sumienia, że wpieprzę całą tabliczkę czekolady. Jeśli ma mi pomóc – jem. Aż mnie rozboli brzuch :D


Piję gorącą herbatę.
Uwielbiam herbatę. Kawę też, ale to właśnie herbata była w moim rodzinnym domu napojem numer jeden. Na ból brzucha – herbata, na złe samopoczucie – herbata, na dzień dobry – herbata, na odwiedziny – herbata. Jest to napój, który kojarzy mi się z domem rodzinnym. Kiedy mam zły dzień robię sobie wielki, ogromny kubas gorącej herbaty i siadam pod kocem albo w ulubionym fotelu. Relaksuje mnie to do granic możliwości. Uwielbiam ciepło, aromat, zapach i smak herbaty. Dla mnie jest nieoceniona w walce z chandrą. Oczywiście herbata musi być posłodzona! :-)


Robię długą, relaksującą kąpiel.
O tym, że woda ma lecznicze działanie wiadomo już od dawna. Woda działa na ludzkie ciało relaksująco, odprężająco. Ciepło gwarantuje dobre samopoczucie. Nie wiem, jak to działa, ale woda ma zbawienny wpływ na ludzki organizm. Mi osobiście kąpiel pomaga. Zapach płynu, czy olejku do kąpieli, duża ilość piany i ciepła woda. I zły nastrój przechodzi mi od razu. Jeśli dodamy do tego jeszcze świeczki zapachowe, relaksującą muzykę i kieliszek wina... Chyba nie muszę mówić, że zły nastrój znika od razu?


Wychodzę na spacer.
Jest to metoda, która sprawdza się tylko i wyłącznie w dni, kiedy nie mam tzw 'wyjebanizmu'. Kiedy mam ochotę się poruszać, wyjść z domu – idę na spacer. Kiedy absolutnie nie mam chęci na nic, mam ochotę jedynie zakopać się w łóżku i z niego nie wychodzić, żadna siła nie wyciągnie mnie na spacer. Dlatego spacer, czy inna aktywność fizyczna jest wskazana tylko w dni, kiedy nam się jeszcze coś chce.


Czytam książki, oglądam filmy, słucham muzyki.
Są to trzy bardzo ważne aspekty, które stanowią o moim dobrym humorze. Uwielbiam czytać, zagłębiać się w historie różnej maści. Zajmuje mi to cały mózg i nagle przestaję myśleć o złych dniach. Film – najlepiej, żeby była to komedia. Odrobina głupiego humoru jeszcze nikomu nie zaszkodziła. A muzyka? Uwielbiam muzykę! Najlepsza jest wtedy muzyka energetyczna, motywująca, taka, która pobudzi do działania. Nie ma mowy o żadnych smętach, balladach o miłości i tego typu powolnych, żółwich piosenkach. Sama energia!


Śpiewam i tańczę.
To nic, że jestem najgorzej śpiewającą osobą, jaką znam. To nic, że tańczyć umiem ale tylko w swoim własnym towarzystwie. Nie ma nic lepszego, co poprawia humor niż taniec, darcie się na cały regulator i taniec w jednym. Nawet jeśli sąsiad usłyszy – to co?  Niech się pośmieje – na pewno mu to nie zaszkodzi :) On też będzie miał lepszy humor :D


Palę ulubioną świeczkę.
Nie od dziś wiadomo, że aromaterapia wpływa na nasze zmysły.  Jeśli mamy zapach, dzięki któremu wiemy, że poczujemy się lepiej, otaczajmy się nim. Nie musi być to świeczka. Mogą być to perfumy, zapach odświeżacza do powietrza, zapach ulubionego dania czy wypieku z dzieciństwa. Wszystkie zapachy, które przywołują nam dobre wspomnienia pomogą w odzyskaniu dobrego humoru.


Robię sobie domowe SPA.
Nie ma nic lepszego na poprawę humoru niż wyjęcie z czeluści łazienki wszystkich ulubionych kremów i maseczek i stosowanie ich jedna po drugiej :D uwielbiam mieć chwilę i zająć się tylko sobą. Myję wtedy włosy, robię sobie maseczki, manicure, pedicure. Jest to jedna z przyjemniejszych czynności dla kobiety. Zająć się sobą i swoją urodą – bezcenne.


A jakie są Wasze sposoby na walkę z tymi gorszymi dniami? Może macie swój jeden, taki super ekstra sposób, którym chcecie się podzielić? Czekam na Wasze komentarze!
Buziaki ! :*

*Wszystkie zdjęcia umieszczone w poście pochodzą ze strony pixabay.com

3 komentarze:

  1. U mnie kawka i ciasteczko zawsze pomaga, ostatnio muszę jednak ograniczać się do samej kawki ze względu na dietę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam, dieta w złe dni powinna odejść w zapomnienie ;-) Od jednego ciasteczka nic złego się nie stanie :D Wiem, że takie myślenie to zguba dietetyków :D

      Usuń
  2. Zdecydowanie dieta w najgorsze dni odchodzi w niepamięć, ja jeszcze dodałabym przeglądanie memów. Osobiście codziennie przeglądam https://redmik.pl/, i naprawdę polecam.

    OdpowiedzUsuń