czwartek, 11 sierpnia 2016

Prada Candy Edt - Słodko gorzki cukierek. Kocham go czy nienawidzę?



Pewnie każda z nas codziennie ubiera się w zapach. Nawet jeśli nie jest to drogi, wysoko półkowy zapach, to na pewno jest to jakaś delikatna chociażby woda toaletowa.  Jeśli bacznie obserwujecie mojego bloga i moje wpisy wiecie, że rzadko wstawiam cokolwiek o perfumach.  Takich wpisów było raptem dwa... Wiecie także, że jestem fanką jednego zapachu, niezmiennie od kilku dobrych lat. Bardzo rzadko kupuję też perfumy i równie rzadko trafiam na zapach, który podoba mi się tak mocno, jak Alien Thierrego Muglera.

Dzisiaj chciałam Wam przestawić zapach słodki, nieco pomieszany, schizofreniczny i intrgujący. Zapach słodki, którym niejednego można zadusić. Zapach, który albo się kocha, albo nienawidzi, zapach, który budzi we mnie tak skrajne emocje, że sama nie wiem, czy go kocham, czy nienawidzę. Prada Candy. Pewnie nie raz słyszałyście o tym zapachu. Jest to ulubiony zapach wielu znanych blogerek, m.in. Laury z kanału RockGlamPrincess.

Zacznę o tego, że to, co Wam opisuję to woda toaletowa. Czyli lżejsza wersja 'cukierka' w wersji eau de parfume. Wersji edp nie miałam, ale wąchałam niejednokrotnie i pierwsze, co rzuca mi się w nos, to to, że edt jest nieco lżejsza, świeższa i może nieco mniej słodka.
Posiadam najmniejszą pojemność, i dzięki Ci Panie, że to tylko 30ml. Nie podam Wam ceny, bo wodę dostałam. I kolejne brawo dla losu, że stało się tak, że moja kieszeń nie ucierpiała, a miała ku temu zapędy.

Ale zaczniemy może od początku, co by mi się w głowie chronoligia nie pomyliła.
Opakowanie jest piękne. Nie mam swojego ulubionego kształtu, ani preferencji z tym związanych, ale uważam, że ten flakon jest po prostu dziewczęco, kobieco piękny. Falkonik przypomina mi nieco postać francuskiej kobiety w czarnym kapeluszu albo guzik od uruchomienia bomby atomowej :D Cóż za rozbieżne skojarzenia ;-) Widać, że osoba pojektująca buteleczkę zadbała o każdy szczegół i detal. Naprawdę nie mam się czego przyczepić. Dla mnie świetny wygląda, jest poręczny, wygodnie się trzyma w dłoni i stanowi idealny element ozdobny toaletki. No powiedzcie, że nie mam racji.
Przejdźmy do tego, co najważniejsze - od tego, jak pachnie Prada Candy edt ?


Uwierzcie mi, że łatwo nie będzie. Nie jest to zapach czysto jednoznaczny. Ciężko ująć go w jakiekolwiek ramy, ciężko będzie opisać go w taki sposób, byście mogły niemalże czuć go pod nosem.
Jest to zapach, który początkowo zawładnął moim sercem. Później zaczął mnie męczyć, dusić i przeszkadzać. Potem znowu ko pokochałam i znowu znienawidziłam. Każdego dnia kiedy go używam mam o nim całkowicie inne zdanie. I mimo tego, że zawiera takie nuty zapachowe, które teoretycznie powinny mi odpowiadać, coś mi w nich przeszkadza. 

Raz są słodkie, jak cukierek, raz gorzkie i cierpkie. Raz lekkie i ulotne, raz piekielnie mocne i duszące. Co ktoś wsadził do środka, że ten zapach jest tak kontrowersyjny da mnie i tak nieokiełznany? Sprawdźmy to. Z moich informacji i poszukiwań wynika, że kompozycja cukierka prezentuje się następujaco.
Nutę głowy stanowią cytrusy, nutą serca jest groszek pachnący, nutami bazy są białe piżmo, benzoes i karmel. Główne akordy zapachu stanowią  karmel, słodycz, białe kwiaty, piżmo.


Hmm zapach teoretycznie powinien być słodko - kwiatowo - morski, jak wynika z tego, co mówią Internety. I nie wiem, jaki mój nos ma problem z tym zapachem. Czasem jestem nim oczarowana i najczęściej jest to wtedy, kiedy czuję karmel i wszystkie słodkości świata ukryte w tym flakoniku. Gorzej jest, kiedy mój nos wyczuje białe kwiaty i coś świeżego, co kompletnie mi nie odpowiada. Ciężko mi jest powiedzieć tak całkowicie jednoznacznie, czy ten zapach mi się podoba, czy nie.



Oprócz dziwnie skomponowanego zapachu, cukierek posiada jeszcze jedną wadę. Jest bardzo, ale to bardzo nietrwały. Nie trzyma się ani na skórze, ani na ubraniu. Przez pierwsze dwie godziny pachnie tak mocno, że połowę osób w windzie zaczęłaby boleć głowa od tego zapachu. A potem po prostu go nie czuć. Niejednokrotnie pytałam osób w pobliżu mnie, czy czuć perfumy, albo co czuć w ogóle. I najczęstszą odpowiedzią było 'nic'. Więc niestety zapach jest ulotny niczym chwile w piosence Paktofoniki. A trochę żałuję, bo nie mam okazji zapoznać się z tym, jak zapach się rozwija na skórze.
I nie, flakon, który posiadam nie jest absolutnie żadną podróbką. :-) 



Miałyście ten zapach? A może miałyście okazję go testować? Czekam na Wasze opinie w komentarzach.
Buziaki ! :*

1 komentarz:

  1. po przeczytaniu Twojej opinii, myślę, że i u mnie by się nie sprawdził, zresztą latem lubię używać nieco lżejszych zapachów :)

    OdpowiedzUsuń