poniedziałek, 17 października 2016

NEESS Szczotka do makijażu. Rewolucja w aplikacji podkładu! Warto ją mieć?



Już od dłuższego czasu przyglądałam się, jak bardzo rozwija się przemysł kosmetyczny w dziedzinie gadżetów. I muszę powiedzieć, że już wynalezienie słynnego beauty blendera było przełomowe.  Niedawno pojawiły się jednak jeszcze bardziej innowacyjne przyrządy - szczotki do makijażu. Szczerze mówiąc sceptycznie podchodziłam do tego typu akcesoriów. Nie byłam przekonana ani do tego sposobu aplikacji, ani do samego wyglądu i budowy. Moje zdanie od tamtej chwili uległo zmianie o 180 stopni, w momencie pojawienia się u mnie szczotki do makijażu firmy NEESS. Padło na tą konkretną firmę, bo mam już kilka rzeczy od nich i żadna jeszcze mnie nie zawiodła. Czy szczotka także? Zapraszam do dalszej części, w której dowiecie się więcej.
Posiadam jedną (póki co) szczotkę. Muszę oczywiście nadmienić, że na stronie neess.pl znajdziecie ich aż 5! I przyznam się szczerze, że wiedziałam jedynie o tych do podkładu, więc wielkie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że są także takie do rozświetlacza i do konturowania, oczywiście w odpowiednim kształcie i rozmiarze.


Szczotka zapakowana jest w plastikowy 'kartonik', który bardzo ładnie i efektownie eksponuje szczotkę. Z tyłu opakowania znajduje się informacja, co czego służy dana szczotka, oraz sposób jej użytkowania. ta szczotka, którą ja posiadam służy do aplikacji podkładów o płynnej i kremowej konsystencji oraz do podkładów mineralnych. Po wyjęciu szczotki z opakowania jest jeszcze lepiej. Ukazuje nam się napakowany włosiem 'kijek', który jest tak niesamowicie miękki i zbity, że można się nim głaskać non stop! 
Szczotka jest niewielka, lekka i super leży w dłoni. Jest giętka, o czym już nie raz dało się przeczytać w przeróżnych miejscach. niektórzy narzekali także, że szczotka się łamie ale spokojnie. Dzięki umiejętnemu trzymaniu szczotki gwarantuję Wam, że nic takiego nie będzie miało miejsca!



Jak się jej używa?  Bajecznie! Choć początkowo byłam niezadowolona. Robiłam dwa podstawowe błędy. Aplikowałam podkład na dłoń, po czym suchą szczotką na twarz. Po pierwsze: dobrze jest spryskać (delikatnie!) szczotkę mgiełką lub tonikiem do twarzy, po drugie: nałożyć niewielką ilość podkładu na twarz, po czym rozetrzeć ją kolistymi ruchami.
Szczotka świetnie rozprowadza podkład, idealnie wciera i wtłacza go w skórę. Lekko wpija podkład, ale jest to normalne. Namoczona gąbeczka także to robi. Ponad to, ten sam podkład nałożony szczotką lepiej wygląda roztarty właśnie taką szczotką! Ja jestem oczarowana!
Mimo tego, ze proces ten trwa dłużej i nieco ciężej dostać się do trudno dostępnych miejsc, warto poświęcić te 3 minuty więcej dla tak naturalnego efektu.
Jak trzymać szczotkę, by się nie złamała? Wystarczy palcem wskazującym podtrzymać jej "główkę" by przy nacisku nie odgiąć jej zbytnio do tyłu. To wszystko! Prawda, że proste?

Jak się ją myje? Dobrze! Podkład nie wchodzi zbyt głęboko między włosie, dzięki temu nie trzeba umiejętności gimnastycznych, żeby wydobyć resztki podkładu. Nie ukrywam, zajmuje to chwilę, ale higiena przede wszystkim!

Podsumowując, jeśli szukacie gadżetu do nakładania podkładu, nie lubicie nakładać go palcami, szukacie naturalnego efektu i lubicie równomiernie nałożony podkład bez smug i plam sięgnijcie właśnie po tą szczotkę! Serdecznie ją Wam polecam! Mogę Wam zdradzić, że moja ulubiona gąbka w makijażu leży i czeka cierpliwie na swoja kolej. "To se jeszcze poczeka... !"  Haha. :D

PS. Nie próbowałam nią nakładać podkładów mineralnych, ale myślę, że sprawdzi się do tego świetnie, dzięki miękkiemu, ale mocno zbitemu włosiu.

Co sądzicie o takich gadżetach, jak szczotki do podkładów? Lubicie, czy dla Was są to tylko zbędne akcesoria? Czekam na Wasze komentarze!
Buziaki ! :*

5 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie tą szczotką, wydaje się ciekawa i to włoskie zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecam chociażby dotknąć :-) Gwarantuje, że przepadniesz! :)

      Usuń
  2. Chyba sobie zamówię, bo ostatnio gąbeczka mnie irytuje :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczotka prezentuje się naprawdę ciekawie, ja się zatrzymałam na etapie beuaty blendera, który zresztą bardzo sobie chwalę :) Ale na takie szczotki też mam ochotę :)

    OdpowiedzUsuń