wtorek, 17 stycznia 2017

Farba do włosów BEAVER ESPECTRO (W6-66). Diabelski numerek na włosach. Co z tego wyszło?



Hej!
Jeśli obserwujecie mojego Instagrama to na pewno wiecie, że powróciłam do czerwieni po ponad półrocznej przerwie. Miałam wracać do naturalnego koloru włosów, a w moim przypadku to mysi blond, ale niestety tylko krowa nie zmienia zdania - tak mówią!
Wiecie też pewnie, że w mojej pielęgnacji włosów od dłuuuugiego już czasu przoduje firma BEAVER .I gdyby nie to, że wypuścili na rynek profesjonalne farby do włosów, pewnie byłabym już naturalną, mysią blondyną. 
Jeśli nie wiecie, co to za firma zapraszam Was na ich oficjalną stronę, ale zanim tam pójdziecie - zostańcie chwilę ze mną. Pokażę Wam jak przebiegała moja droga do zmiany koloru włosów na czerwień ;-) 
PS. była znacznie prostsza niż przejście z czerwieni na blond :D



Zaczniemy standardowo od opakowania. Farba zapakowana jest w zgrabne, brązowe pudełko (w zależności od odcienia farby, pudełko może mieć jeszcze kolor beżowy lub różowy). Sam kolor mieści się w metalowej tubce, jak to zwykle bywa w farbach fryzjerskich. Pojemność farby to 100zl. Jest to tyle, co całość standardowej, drogeryjnej farby już wymieszanej. Woda utleniająca zaś, to mała, 100ml buteleczka z oznaczeniem mocy, jaką posiada i opisem. Całość to 200ml czyli dwukrotnie więcej, niż każda drogeryjna farba. Świetnie nie? Wszystko fajnie, ale ile ona kosztuje?
Początkowo wydawało mi się, że będzie bardzo droga. Ale 29,99zł za farbę i 5,99zł za wodę to łącznie 36zł. Co moim zdaniem daje niezły wynik,. tym bardziej, że standardową, drogeryjną farbę muszę kupować w ilości dwóch sztuk. Więc skoro ta jedna jest większa i wystarcza mi na całość moich długich włosów, to cenę 36zł oceniam jako super kwotę za profesjonalną farbę!



Kolor, jaki ja wybrałam to W6-66. W oznacza odcień ciepły, a cyfry konkretny kolor. Tyle wiem, fryzjerką nie jestem, więc jeśli któraś z Was orientuje się bardziej - poprawcie mnie.
Kolor jaki kryje się za tym śmiesznie diabelskim oznaczeniem to krwista, mocna czerwień. Taką właśnie chciałam uzyskać na włosach.
Woda, jaką do niej wybrałam to woda o stężeniu 9%.  Chciałam, by moja czerwień była nieco jaśniejsza niż ta, którą pokazywał wzornik. Liczyłam także na delikatnie różowy ton w tej czerwieni. Ale to nie jedyny powód, dla którego wybrałam tą właśnie wodę. Moje włosy nie były, jak pewnie wiecie malowane od 13 maja. Odrost miałam dosyć konkretny, a i kolor nie należał do najjaśniejszych, a mnie zależało, by pokryć równomiernie wszystkie moje włosy, a kolor był jednolity.



O kolorze już nieco wiecie, więc spróbuję opisać Wam, jak przebiegała sama koloryzacja.
Włosy malowałam sama, w domu więc zależało mi na tym, by farba nie była zbyt trudna w obsłudze. No i nie była. Wygrzebałam gdzieś małą miseczkę z podziałką, przygotowałam wodę i farbę oraz pędzelek i rękawiczki (których w zestawie z farbą nie ma) i przystąpiłam do dzieła.
Jako, że farbowałam całość włosów, wymieszałam całą farbę i całą wodę. Gdy będę malować już same odrosty wymieszam połowę farby, spokojnie mi wystarczy, w proporcji 1:1.
Wymieszałam i co? Zapach mnie nie zabił, co już jest dużym plusem. konsystencja farby okazała się całkiem przyjemnie kremowa. No i łatwość, za jaką sama farba połączyła się z wodą. Przygotowana byłam na dłuuuugie mieszanie a tu proszę, chwila i farba gotowa.
Żeby całkowicie przetestować farbę i to, jak chwyta skórę, nie zabezpieczyłam ani czoła, ani uszu. Ryzyk fizyk, albo się zmyje, albo będę chodzić z głową w czerwone plamy (już nie pierwszy raz).
Założyłam rękawiczki i do dzieła! Najpierw postanowiłam nałożyć farbę na same odrosty, a potem przeciągnąć na resztę włosów.

Malowało się świetnie. Zdziwiła mnie szybkość, z jaką farba koloryzowała włosy. Ledwo zaczęłam, a moje odrosty już były czerwone. Bardzo mnie to zaskoczyło ale malowałam dalej przekonana o udanej koloryzacji. Poza tym farbowanie szło jak marzenie. Farba bardzo przyjemnie się rozprowadzała
Nie pamiętam dokładnie jak długo trzymałam farbę na włosach. Obstawiam, że było to około 40 minut.

Po zmyciu farby byłam w niezłym szoku. I to pozytywnym szoku! Pierwszy raz od kiedy farbuję włosy, nie musiałam po użyciu farby nakładać na nie odżywki, ani żadnej maski. Włosy były miękkie, błyszczące i bezproblemowe w rozczesaniu. Coś pięknego!

Co do samego koloru. Wyszedł pięknie. Taka czerwień, o jakiej zawsze marzyłam, a jakiej nie dała mi żadna inna drogeryjna farba. Co prawda zmywa się, ale byłam na to przygotowana. Każda czerwień będzie się wymywać, tym bardziej, jeżeli będzie położona na rozjaśnianych wcześniej włosach. Nie zraża mnie jednak wypłukiwanie się koloru. Już mam kolejne opakowanie tej farby i na pewno na tych dwóch się nie skończy. Na pewno zechcę przetestować także te bardziej szalone kolory z palety np róż, czy intensywny fiolet :-)

Polecam te farby wszystkim osobom, które potrzebują indywidualnego podejścia do farbowania. Tymi farbami można się nieco pobawić dobierając moc wody, a dostępne są aż trzy: 3%, 6% i 9%. Także każda z nas znajdzie coś dla siebie i swój idealny kolor.
Polecam te farby także osobom z dużymi wymaganiami i włosami, które nie lubią się z farbami, po których stają się szorstkie i sztywne.

Efekt, jaki dała ta farba na przestrzeni miesiąca macie poniżej:




Powiem Wam, że odkąd mam ten kolor na włosach bardzo dużo osób mnie zaczepia i chwali. Kiedy poprzednio, czyli jakieś 2 lata temu nosiłam czerwień, nikt nie zwracał na nią uwagi. Teraz już wiem, że TA czerwień jest po prostu obłędna! :)

Ogólnie polecam te farby! Naprawdę świetne jakościowo, dostępne cenowo, dające super efekt na włosach!

Miałyście już okazję zapoznać się z tymi farbami? A może słyszycie o nich po raz pierwszy? Dajcie znać w komentarzach!
Buziaki ! :*

PS. Wpis nie jest sponsorowany.

7 komentarzy: