czwartek, 2 lutego 2017

Bruno Bannani Dangerous Woman Zapach czekolady, pralinek i budyniu waniliowego zamkniętego we flakonie.


Nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez użycia zapachu. Nieważne, czy jest to woda toaletowa, czy perfumowana. Jest to punkt obowiązkowy każdego wyjścia. Rzadko pokazuję Wam zapachy, bo rzadko je zmieniam. Moim ulubionym jest Alien, o którym pisałam Wam nie raz. Oczywiście co jakiś czas w moje ręce wpadają nowości, ale rzadko są to zapachy, które wywierają na mnie tak duże wrażenie, by pokazywać je na blogu. Tym razem w moje dłonie wpadł zapach, który bardzo mi się spodobał. Ujął mnie flakonem, zapachem oraz tym, jak działa na ludzi. O czym dziś poczytacie? O zapachu Dangerous woman od Bruno Banani. Kompozycja z 2013 roku - jak ja mogłam przejść obok niej obojętnie?


Zacznę od flakonu. Nie przepadam za pomysłem firmy o 'krzywych' buteleczkach. Zdecydowanie wolę proste kształty, może niekoniecznie skromne, ale proste. Kolorystyka ok - ciemne barwy sugerują, że zapach będzie idealny na wieczorową porę i nasuwa myśl o mocnych i słodkich tonach. Takie miałam pierwsze wrażenie, kiedy zobaczyłam ten zapach jeszcze go nie wąchając. Moja intuicja mnie nie zawiodła. Ale o tym później. Poza krzywizną samej buteleczki nie mam jej nic do zarzucenia. Ładnie wygląda, dobrze się ją trzyma podczas aplikacji zapachu na skórę. Nie będę się rozwodzić nad opakowaniem - w perfumach to przecież nie ono jest najważniejsze. Wspomnę jeszcze, że inspiracją dla stworzenia tego flakonu była postać młodej, seksownej kobiety z obrazu, która kocha taniec, a ubrana jest w różową sukienkę.

Posiadam wodę toaletową, czyli dla tych, którzy nie sa w temacie EDT, o pojemności 60ml.

Jak pachnie Dangerous Woman według Bruno Banani?  Czekoladą, pralinami, wanilią, budyniem, kokosem i wszystkim tym, co jest słodkie i do zjedzenia. Zapach niesamowicie słodki, mdlący ale przy tym hipnotyzujący. W pierwszym kontakcie jest tak mocny, że dla niektórych może być jak kolokwialny 'zalepiuch'. Na pewno jest to zapach seksowny, ciepły, otulający, przełamany nieco goryczką.
Nuta głowy: czarna porzeczka.
Nuta serca: kokos, nuty kwiatowe.
Nuta bazy: wanilia heliotrop.
Już po samej kompozycji zapachowej można się domyślić, jak mocny i słodki będzie to zapach.
Uwielbiam takie słodkie, karmelowe zapachy. Dobrze się w nich czuję nie tylko wieczorem, ale i w dzień. Ale tylko jesienią i zimą. Nie jest to zapach, po który sięgnęłabym wiosną i latem, przy temperaturze wyższej niż 25 stopni.


Jego trwałość jest dla mnie średnia. Czuję go np na szaliku, ale na swojej skórze już niekoniecznie. Nie jest źle, znam zapachy, które znacznie gorzej się trzymają, np Prada Candy.

Ogólnie zapach bardzo mi się podoba. Dla osób, które uwielbiają przesłodzone zapachy byłaby to idealna kompozycja idealna! Z trwałością jest średnio, ale umówmy się, że za cenę, jaką się za niego płaci, nie jest jeszcze tak tragicznie.

A Wy znacie ten zapach? Lubicie takie słodkie zapachy, czy nawet zimą wolicie coś lżejszego? Czekam na Wasze odpowiedzi w komentarzach!
Buziaki ! :*

4 komentarze:

  1. Muszę go powąchać bo kocham takie nuty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam go musiałabym zobaczyć na żywo :) oczywiście chodzi mi o zapach :) ciekawa jestem czy byłby dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz mocne i słodkie zapachy to Ci się spodoba :-) Warto wąchać takie zapachy bo czasem może się spodobać coś, co teoretycznie, po opisie jest nam dalekie.

      Usuń