Witajcie!
Za oknem
pada śnieg, a ja z ciepłą herbatą w dłoni, pod kocem piszę do
Was post. A właściwie recenzję kosmetyki, który wędruje ze mną
wszędzie. Do pracy, na zakupy, na spacer. Zawsze ląduje gdzieś w
mojej torebce, kosmetyczce, kieszeni. Produkt, który uwielbiam,
ubóstwiam wręcz. O jakim kosmetyku mówię? O błyszczyku Rimmel
Vinyl Gloss w odcieniu 260
Happy Spirit. Chcecie przeczytać więcej o tym produkcie? Chcecie
poznać moją opinię i powód, dla którego tak mocno go uwielbiam?
Zapraszam do dalszej części posta.
- KOLOR.
Dla mnie, na pierwszy rzut oka, różowo łososiowy kolor. Pod
dłuższym przyjrzeniu się, błyszczyk posiada ogrom, dosłownie
ogrom małych, złotych drobinek. Absolutnie nie jest to brokat! Są
to bardzo drobno zmielone złote cząsteczki czegoś, co delikatnie
nadaje błysku temu kosmetykowi. A do tego pięknie odbijają
światło, dzięki czemu usta mienią się pod każdym kątem, jak
kula dyskotekowa!
- PIGMENTACJA.
Błyszczyk nie jest silnie kryjący, a już na pewno na taki nie
wygląda. Patrząc na niego od razu spodziewałam się
transparentności i tak właśnie jest. Kolor na ustach jest
widoczny, co prawda nie tak intensywny, jak na opakowaniu, ale za to
jaki piękny! Uściślając – błyszczyk jest pół transparentny.
- OPAKOWANIE.
Standardowe opakowanie wykonane z solidnego plastiku. Na zakrętce
znajduje się naklejka z informacjami o kolorze oraz kod kreskowy,
który nieco szpeci opakowanie, ale znając kosmetyki Rimmela, napisy
bardzo szybko się zetrą i zostanie tak samo szpetna, ale już tylko
cała biała naklejka. Opakowanie, jak już wspomniałam solidne,
ładne. Brakuje mi tylko lepszego zamknięcia, typu klik, po którym
mogę mieć pewność, że kosmetyk jest zamknięty. Ja niestety
cierpię na przypadłość niedokręcania kosmetyków :(
- APLIKATOR.
Jak na aplikator do błyszczyka przystało, Rimmel niczym nas tutaj
nie zaskakuje. Standardowy aplikator, bardzo miękki. Nie za duży,
nie za mały. Bardzo dobrze aplikuje kosmetyk na usta, w nie za dużej
ilości.
- KONSYSTENCJA.
Błyszczyk jest gęsty, treściwy. Jest na tyle 'śliski', że
pięknie rozprowadza się po ustach, równą warstwą. Fajnie
przykleja się do ust, czuć, że na nich jest. Nałożony zbyt grubą
warstwą potrafi się kleić i zbierać w kącikach ust.
- ZAPACH.
Słodki, delikatny, aczkolwiek wyczuwalny. Absolutnie nienachalny.
Nie utrzymuje się na ustach, czuć go jedynie podczas aplikacji.
- APLIKACJA.
Bardzo szybka, przyjemna. Kolor rozkłada się równomiernie.
Błyszczyk nie sprawia trudności w trakcie aplikacji, a już kilka
pociągnięć po ustach, sprawia, że błyszczą się niemal
winylowo. Można z nim przesadzić, np. podczas próby uzyskania
lepszego koloru. Wtedy nakładamy większą ilość na usta, kolor
się nie pogłębia a błyszczyk się klei i zbiera w kącikach.
Dlatego lepiej nie przesadzać z jego ilością.
- TRWAŁOŚĆ.
Błyszczyk, jak to błyszczyk. Ja nie mam tendencji do zjadania
produktów z ust. Nie spodziewałam się dużej trwałości po
produkcie, który daje piękne, mokre, błyszczące wykończenie. U
mnie utrzymuje się do 2 godzin, po czym wymaga poprawki. Nie
rozmazuje się, nie ściera. Wytrzymuje dość dobrze jedzenie i
picie. Moim zdaniem trzyma się dobrze dzięki temu, że nieco
przykleja się do ust. Dla mnie rewelacja!
- WYDAJNOŚĆ.
Produkt mam już od kilku miesięcy, używam non stop i mam jeszcze
połowę.
WYKOŃCZENIE.
Cudowne! Błyszczyk sprawia, że usta stają się mokre, mega
błyszczące, mam nawet wrażenie, że powiększa optycznie usta!
PODSUMOWANIE.
Dla mnie błyszczyk idealny. Idealny na co dzień, pasuje do każdego
makijażu, nadaje się na każdą pogodę. Nie schodzi, nie zmywa
się, nie rozmazuje. Pięknie podkreśla usta, tworząc na nich taflę
błysku i rozświetlenia. Do tego jest dobrze dostępny i kosztuje ok
15zł. Czego chcieć więcej? Ja zdecydowanie polecam!
Pamiętajcie, że jest to moja subiektywna ocena tego produktu, każdy
z Was może mieć inną opinię na jego temat. Moja recenzja dotyczy
tylko koloru 260 happy Spirit. Nie gwarantuję, że inne kolory
byłyby tak samo świetne jak ten.
Miałyście ten kosmetyk? Jak Wam się podoba? Może polecicie mi coś
innego, co daje tak samo dobre, a nawet lepsze, mokre wykończenie na
ustach. Czekam na Wasze opinie i porady w komentarzach!
Buziaki ! :*
Ciekawy :) Ja nie przepadam za błszczykami :D Wole Matty na ustach :D
OdpowiedzUsuńA ja z kolei matów się boję... Mam suche usta, a maty strasznie podkreślają wszystkie moje suchości :(
Usuńtez mam problematyczne usta uwierz mi nie dosc ze male to problematyczne [wtf] :D Ale przed matową pomadką robie peelening i przed makijazem nakladam balsam jak juz zrobie oczy i wszystko to matt pieknie sie rozprowadza i nic nie jest podkreslone :D
UsuńFajny kolorek :)
OdpowiedzUsuńMam jakiś błyszczyk Rimmel już nie pamiętam który. Ale też go bardzo lubię .
OdpowiedzUsuńja ten blyszczyk lubilam mam go jeszcze ,ale zapomnialam o jego istnieniu, lekko chlodzil to pewnie mial dzialanie powiekszajace, mam odcien inny ,ale rozmawal sie ;p
OdpowiedzUsuńJa niestety mam tendencję do "zjadania" produktów z ust i u mnie błyszczyki raczej nie trzymają się długo. Kolor ma śliczny i rzeczywiście pasujący do każdego makijażu :)
OdpowiedzUsuńja nie lubię błyszczyków, ale ten prezentuje się całkiem ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńja znó zadnych rpodutków na usta nei moe bo wszystkie mnie przesuszaja :/
OdpowiedzUsuńZ rimmela nigdy nie miałam kosmetyków do ust. muszę kiedyś wypróbować:)
OdpowiedzUsuńBłyszczyków z Rimmel'a chyba nigdy nie miałam za to ich Apocalips bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kolor
OdpowiedzUsuń