Jak wiecie,
albo nie wiecie ;) jestem wielką fanką maski do włosów z arganem
z Kallosa (KLIK). Postanowiłam, że dam swoim włosom odpocząć
nieco od formuły i poużywam przez jakiś czas czegoś innego, zanim
dobiorę się do następnej maski z Kallosa, tym razem bananowej :D
Nie miałam
zielonego pojęcia, co kupić, a że moje włosy są suche, puszące
się i ogólnie wysoko porowate, postawiłam na coś z olejkami. Czy
te olejki w składzie są – nie wiem. Chciałam kupić coś, co
zużyłabym dosyć szybko, co w przypadku mojej ogromnej ilości
gęstych, grubych włosów trudne nie będzie :) Wybór padł na
Garnier Fructis Oil Repair 3 Odżywka Wzmacniająca.
Jak się sprawdziła i czy faktycznie wzmocniła moje włosy?
Przeczytacie wszystko poniżej!
OPAKOWANIE.
Mała, wykonana z dosyć miękkiego plastiku. Wygodnie leży w dłoni,
dobrze wyciska się z niej produkt. Całe opakowanie zamykane jest na
małe, plastikowe zamknięcie na klik. Co do zakrątki – chyba
widzicie na zdjęciu, że nie jest najtrwalsza. Popękała i po kilku
upadkach w wannie ma uszczerbki i braki. No cóż, lekko ze mną nie
miała :D Opakowanie ma pojemność 200ml i kosztuje ok 10zł.
Dostępna w każdym sklepie kosmetycznym i drogerii.
KONSYSTENCJA.
Gęsta po wyciśnięciu z tubki ale mimo tego lekka i śliska. Dobrze
rozprowadza się na włosach i nie spływa podczas aplikacji.
APLIKACJA.
Nakłada się nieźle. Póki co dobrze wyciska się z opakowania, nie
wiem, jak będzie, kiedy odżywka będzie się kończyć. Bez
rozcinania buteleczki pewnie się nie obejdzie. Poza tym nakłada się
dobrze. Z włosów nie spływa, nie spada z dłoni. Dzięki gęstej
ale dosyć śliskiej konsystencji lekko sunie po włosach i bardzo
łatwo rozprowadzić ją na całości włosów. Odżywkę nakładam
na mokre, odciśnięte ręcznikiem włosy, trzymam około 15 minut
(nigdy nie sugeruję się czasem trzymania odżywki czy maski na
włosach, który podaje producent) i zmywam.
ZAPACH.
Pachnie pięknie! Ma bardzo intensywny zapach. A pachnie hmm. Na
pewno słodko, na pewno ten zapach jest w moim odczuciu nieco
mleczny. Pachnie jak kosmetyk używany przez fryzjera – wiecie,
taki droższy, luksusowy :)
EFEKT I
DZIAŁANIE ODŻYWKI.
Maska działa na włosy bardzo fajnie. Są miękkie, błyszczące,
dobrze się rozczesują. Są dociążone ale nie obciążone!
Puszystość moich włosów znika, a pojawia się gładkość. I
muszę jeszcze dodać, że na pewno nie przetłuszcza włosów!
WYDAJNOŚĆ.
Niestety tutaj odżywka ma minusa. Pojemność jest mała, a
uwierzcie mi, że 200ml na moje długie i gęste włosy to dosłownie
miesiąc używania... Nie żałuję tej odżywki, to fakt, ale mimo
wszystko jest niewydajna. Wystarczyła mi na niecałe 3 miesiące
używania.
PODSUMOWANIE.
Bardzo dobra odżywka, w dobrej cenie. Szkoda, że jest taka mała i
tak niewydajna. Na pewno wrócę jeszcze do niej, bo mimo wszystko
bardzo się z nią polubiłam, i moje włosy także!
Miałyście ta odżywkę? Może nadal
zastanawiacie się nad jej zakupem? Co myślicie o takich małych
pojemnościach? Czekam na Wasze komentarze!
Buziaki ! :*
Ta wersja maski arganowej Kallos tylko z nazwy ma argan bo jak dobrze pamiętam nie znalazłam tego składnika w składzie, mimo tego na moje włosy działała całkiem dobrze:) tej z Garniera nie znam.
OdpowiedzUsuńDokładnie, nawet jeśli arganu w składzie nie ma to i tak działa na włosy bardzo fajnie :)
Usuńu mnie garnier nie dziala nawet ta zachwalana z maslem karite i shea ( mam nadzieje ze nic nie pomylilam) :D a mamy podobne wlody sadzac po Twoim opisie. U mnie dobrze sprawdzila sie nivea long repair :) z tych drogeryjnych , aczkolwiek dalej szukam idealnej :D Na puszenie i wygladzenie zawsze sprawdza sie u mnie olejowanie oliwa z oliwek :)
OdpowiedzUsuńZ Garnierem mam bardzo dobre doświadczenia, a zapach produktów Fructis wręcz uwielbiam. Muszę wypróbować tą wersję :)
OdpowiedzUsuńCos dla mnie. Tez puch towarzyszy mi nieustannie. Ostatnio stosowałam
OdpowiedzUsuńGarniera z masłem karite i w sumie było ok.
chyba się skuszę, bo na chłodniejsze dni przyda się coś takiego mniej naturalnego :)
OdpowiedzUsuńmiałam wersje pomarańczową i była całkiem fajna :)
OdpowiedzUsuń