Znacie mnie
i moje zamiłowanie do maskar. Uwielbiam malować rzęsy i testować
coraz to inne tusze do rzęs. Tym razem miałam okazję przyjrzeć
się bliżej i popracować, a także pomalować trochę tuszem Art
deco Angel Eyes. Znacie ten
tusz? Jeśli nie, to koniecznie zapraszam do dalszej części. Bo
tusz wywołał we mnie tak skrajne emocje, jak żaden inny...
OPAKOWANIE.
Tusz zapakowany jest w czarny kartonik, którego ja nie posiadam. Sam
tusz ma piękne, czarno srebrne, klasyczne opakowanie. Minimalizm
etykiet i napisów urzekł mnie totalnie. Podoba mi się w nim
wszystko, oczywiście mówię o opakowaniu, oprócz tego, że brakuje
mi w nim kliknięcia przy zakręcaniu tuszu. Nie mam pewności, czy
zakręciłam go dobrze, czy do środka nie dostaje się powietrze.
Nie mam czasu i nie chce mi się zakręcać go mocno i sprawdzać,
czy na pewno jest zakręcony. Na domiar tego mam chyba za dużo siły
w rękach i takie mocne dokręcanie może skończyć się pęknięciem
zakrętki :D
O ile się nie mylę tusz ma pojemność 10ml i jest ważny 6
miesięcy od momentu otwarcia. Jego cena do tej pory wynosiła ok 60zł, a teraz można go dostać za niecałe 30zł.
SZCZOTECZKA.
Taka hmm.. Normalna? Ma lekko stożkowaty kształt, w miarę długie
włoski i nieco duże przerwy między nimi, jeśli wiecie o co mi
chodzi. Nie jest ani za duża, ani za mała. Ale jest z nią jeden
problem. Już przy pierwszym wyjęciu tuszu nie spodobało mi się
to, że nadmiar produktu zbiera się na końcu szczoteczki. W ogóle
na całej jej długości zbiera się dosyć dużo tuszu. Pięknie
rzęsy wyciąga, ale niestety strasznie je skleja.
KONSYSTENCJA.
Jest rzadki, ale z każdym dniem lekko przysycha i staje się
gęstszy. Także w tym aspekcie nie różni się niczym od każdego
innego tuszu do rzęs.
APLIKACJA.
No i tutaj właśnie mam z nim nie lada problem. Bo raz maluje mi się
dobrze, a raz po prostu makabrycznie. Ale od początku. Tusz ma
działanie pogrubiająco – wydłużające. Co do pogrubiania, na
pewno bardzo średnio pogrubia. A wydłużać – wydłuża pięknie.
Szkoda tylko, że potrafi sklejać rzęsy. Jest to wynikiem na pewno
dosyć sporej ilości tuszu na szczoteczce. Mogłabym go oczywiście
zebrać chusteczką higieniczną, ale sorry (!) nie uśmiecha mi się
marnowanie produktu o wartości prawie 60zł na wycieranie do w
chusteczkę. Ponad to, żeby nie uzyskać efektu pajęczych rzęs
trzeba się trochę namachać, żeby rozczesać rzęsy. Czyli mówiąc
krótko, tusz wymaga nieco czasu i cierpliwości. Nieco wolno
wysycha, więc trzeba uważać przy mruganiu powiekami :)
TRWAŁOŚĆ.
Tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń. Trzyma się pięknie. Nie
rozmazuje, nie kruszy, nie robi pandy pod okiem. Na rzęsach trzyma
się w stanie nienaruszonych przez 12 godzin. A zmywa się mimo
wszystko dobrze, także podczas demakijażu nie mam z nim problemu.
EFEKT NA
OKU.
PODSUMOWANIE.
Bardzo średni tusz. Za dużo go na rzęsach, za bardzo skleja.
Jedyne co pięknie robi to wydłuża rzęsy. Na pewno nie
zapłaciłabym za niego 30zł, nie mówiąc już o jego cenie początkowej 60zł. Rozczarowałam się tym tuszem, bo tak
znana firma, tak dobre mają kosmetyki a ten tusz to dla mnie jakaś
masakra... U mnie się nie sprawdził, a wcale nie jestem jakąś
wymagającą osobą, co do maskar. Może Wam podpasuje, mnie niestety
się nie spodobał. A szkoda, bo bardzo na niego liczyłam.
Miałyście ten tusz? Używałyście? Co sądzicie o tym produkcie? A
może macie podobne doświadczenia niekoniecznie z tą firmą? Czekam
na Wasze opinie w komentarzach!
Buziaki ! :*
faktycznie skleja, ale niektórzy lubią takie efekty :)
OdpowiedzUsuńSkleja masakrycznie :( I ja niestety takiego efektu zdecydowanie nie lubię...
UsuńTestuje właśnie i tez mam takie same odczucia, moim zdaniem cena nie idzie w parze z jakością :(
OdpowiedzUsuńW końcu ! Bo znam mnóstwo osób, które uwielbiają ta maskarę i już myślałam, że to ze mną coś nie tak...
UsuńNie używałam żadnego tuszu tej marki. Faktycznie ładnie wydłuża, szkoda jednak, że skleja rzęsy :(
OdpowiedzUsuńOj, zdecydowanie nie dla mnie....
OdpowiedzUsuń