Ostatnio na
moim Instagramie pojawiło się zdjęcie, które wykonałam będąc
na dermokonsultacjach firmy Bielenda. Podsunęło mi to pomysł na
dosyć fajny, moim zdaniem oczywiście, post na temat naszej skóry i
tego, jak błędnie możemy ją określać i błędnie podchodzić do
jej pielęgnacji i makijażu.
Mając
okazję wziąć udział w konsultacjach z osobą przeszkoloną,
mającą wiele doświadczenia w zakresie skóry, nie zastanawiałam
się nawet chwili. Od razu usiadłam na krzesełko, by poddać się
badaniu skóry. Pani dermokonsultantka dysponowała urządzeniem,
które pokazywało skórę z bliska. Obawiałam się tego bardzo, bo
nie chciałam nigdy zobaczyć swojej skóry w takim zbliżeniu. Ale
bez tego kroku cała konsultacja nie miałaby najmniejszego sensu.
Urządzenie
musiało zbadać skórę w kilku strategicznych miejscach. Były to:
policzek, czoło, broda i okolice oka, tam gdzie tworzą nam się
'kurze łapki'. W tym momencie dodam jeszcze, że skóra nie wymagała
oczyszczania, tudzież żadnego demakijażu. Po prostu na zdjęciach,
jakie wykonywało urządzenie na skórze z make upem był utrudniony
odczyt struktury skóry :D Ale uwierzcie mi, że makijaż, jak się
później okazało na innych chętnych paniach nie był żadną
przeszkodą.
Wracając do
tematu posta. Po zrobieniu zdjęć w strategicznych miejscach na
mojej twarzy okazało się kilka nowych i nie nowych dla mnie rzeczy.
Po pierwsze,
co było dla mnie niejako zdziwieniem, choć podejrzewałam co nieco
już od dłuższego czasu, okazało się, że mam skórę suchą!
Tak, tak! Pamiętam, jak 3 – 4 lata temu uczęszczając do szkoły
kosmetycznej miałam nie raz skórę badaną przez przeszkolone
osoby, które stwierdzały, że mam skórę mieszaną. Czy te osoby
się myliły? Nie! Po prostu moja skóra uległa w ciągu kilku lat
zmianie i miało no to wpływ kilka czynników. Ale od początku. Od
kiedy pamiętam moja skóra znacznie przetłuszczała się w strefie
T. oczywiście moje policzki były zawsze suche/normalne ale strefa
'tłusta' wykazywała, że tłusta jest i tłustą będzie. Po
skończeniu szkoły poszłam w życie z przekonaniem, że moja skóra
jest mieszana, więc należy ją pielęgnować tak, by boki twarzy
nawilżać, a środek matowić. I tak też robiłam. Idąc do pracy,
bo taka jest kolej rzeczy, moja skóra zaczęła wariować. Świeciła
się, byłą sucha, i tak na zmianę. Blask i odstające skórki to
dwie rzeczy, które przez okres dwóch lat były nieodłącznymi
towarzyszami mojego życia. Około rok temu moja skóra przestała
się świecić, a suche miejsca na skórze zadomowiły się na dobre.
Zaczęłam podejrzewać, że moja skóra chyba stała się sucha, ale
utwierdzona w przekonaniu przez szkołę, że mam skórę mieszaną
wierzyłam w to, że klimatyzacja mocno moją twarz przesuszyła. I
to właśnie ona była poniekąd przyczyną zmiany mojej skóry.
Suche powietrze i klimatyzacja sprawiły (ale nie tylko), że moja
skóra jest teraz sucha. Zapytałam o to oczywiście przemiłą
panią konsultantkę, czy to jest w ogóle możliwe? Odpowiedziała
mi, że jak najbardziej. To nie jest tak, że nasza skóra będzie
ciągle sucha lub ciągle tłusta. Wiele czynników ma wpływ na stan
naszej skóry i wiele też sprawia, że ulega on zmianie.
Po drugie,
co się okazało, mam zmarszczki mimiczne w okolicach oczu. Tak, tak!
Byłam w szoku, gdy się o tym dowiedziałam, chociaż zawsze z tyłu
głowy ta myśl była. Ale na pocieszenie dostałam informację, że
są to TYLKO zmarszczki mimiczne, więc nie ma się czym przejmować.
Tzn poniekąd mam się czym martwić, bo skóra sucha szybciej się
starzeje i zmarszczki szybciej klimatyzują się na naszej skórze. A
to tylko dlatego, że sucha skóra jest mniej sprężysta, przez co
zmarszczki pojawiające się na takiej skórze zostają z nami na
dłużej. To tak, jak z bułką ze sklepu – jak ją zdusimy powróci
do stanu wyjściowego tylko po części. Gdy upieczemy swoją domową
bułkę, będzie ona elastyczna i miękka. Chyba wiecie, o co mi
chodzi? :)
Trzecią
rzeczą i chyba dla mnie najstraszniejszą, jaką usłyszałam było
to, że stan nawilżenia mojej skóry wynosi 14% na czole i 12% na
policzku. Jak to określiła pani konsultantka – stan nawilżenia
skóry jest krytyczny. Swoją drogą mogłam się tego domyślić po
wieczne odstających skórkach na czole i nosie. A co za tym idzie?
Muszę jak najszybciej doprowadzić moją skórę do stanu nadającego
się, że tak powiem – do użytkowania. Jeśli nie chcę, by
zmarszczki mimiczne zagościły na dobre na mojej twarzy, muszę
zadbać o odpowiedni poziom nawilżenia skóry. Jaka była rada pani
konsultantki? Przede wszystkim pić co najmniej 1,5l wody dziennie.
Jakie to proste prawda? Tak, dla osób, które pić wodę lubią, a
ja, jak się możecie domyślić, niekoniecznie przepadam za piciem
wody. Wolę rzeczy, które działają na skórę wysuszająco, czyli
kawa, herbata. Swoją drogą jeśli znacie jakieś sposoby na to, by
się przemóc i nauczyć się pić wodę – dajcie mi koniecznie
znać!
Od
konsultantki dostałam także próbki kremu, który ma być
odpowiedni dla mojej skóry. To są próbki, które widzicie na
zdjęciach. Oczywiście wykorzystam je i na pewno dam Wam znać, jak
się sprawdziły. Polecona mi została także maseczka z tej samej
serii, która podobno działa cuda. Zakupię dopiero, jak przekonam
się o skuteczności kremu.
Podsumowując
dowiedziałam się, że:
Moja skóra,
jest skórą suchą, a nie mieszaną.
Mam
zmarszczki mimiczne, które przerodzą się w wielkie zmarszczki,
jeśli nie zadbam o nawilżenie skóry.
Poziom
nawilżenia mojej skóry jest krytyczny.
Warto
skorzystać z dermokonsultacji? Oczywiście, że warto! Takie
spotkania prowadzą najczęściej osoby z dużą wiedzą i ogromnym
doświadczeniem, które stanowią świetną bazę danych i
podpowiedzi na temat skóry. Jeśli macie okazję skorzystać z
takich spotkań, zachęcam Was do tego bardzo serdecznie! Nawet nie
wiecie, że możecie być w błędzie. Nawet jeśli jesteście pewne
stanu swojej skóry i jej pielęgnacji, warto dać przebadać się
aparaturą, by zobaczyć swoją skórę z bliska.
Co sądzicie
na temat takich spotkań? Warto, czy nie warto? Może jesteście
przeciwniczkami, bądź przeciwnie – zwolenniczkami? Czekam na
Wasze opinie w komentarzach!
Buziaki ! :*
PS. Pamiętacie jeszcze okulary Firmoo, o których pisałam TUTAJ? Nadal je polecam, i nadal jestem z nich tak samo zadowolona jak rok temu! :)
Coś czuję, że moja skóra zostałaby tak samo sklasyfikowana jak Twoja, a jej poziom nawilżenia byłby podobny. Wczoraj pisałam post o scrubie i o mojej zmorze z odstającymi skórkami na nosie i w okolicach. Zmarszczkami mimicznymi się nie przejmuj, każdy je ma :D
OdpowiedzUsuńZmarszczkami poki co się nie martwię bo ich nie widze :D ale jesli nie zajmę się skóra, bedzie ciezko :D
UsuńNie wiedziałem, że bielenda coś takiego organizuje ; ]
OdpowiedzUsuńOrganizuje :) I warto szkorzystać jeśli będziez miał okazję :)
UsuńJa mam również problem z piciem wody, chyba będę musiała się przemóc...
OdpowiedzUsuńU mnie problem z piciem wody także występuje, latem jeszcze jakoś wypijam z dwie szklanki, ale zima wyłącznie herbata i soki. Myślę, ze pomimo wielu kuracji nawilżających od zewnątrz moja skóra takze jest źle nawilżona, bo herbata nie nawadnia odpowiednio organizmu od wewnątrz...
OdpowiedzUsuńJa bym się chętnie takie analizie poddała ;) a swiją drogą ta seria Mezo super Power by Bielenda jest super ;)
OdpowiedzUsuń