Wiecie, że ja smarowideł do ciała nie lubię, a jeśli już czegoś używam, to musi być to coś naprawdę ekstra. Musi mnie po prostu przyciągnąć albo zapachem, albo wyglądem bo działanie widzę już po czasie. Nie inaczej było w przypadku tego peelingu kawowego Nacomi. Nie lubię się peelingować Po prostu. Ale za to lubię kawę. Więc ten peeling podbił moje serce kawowym zapachem. Działaniem znacznie później.
Peeling zapakowany jest w mały, zgrabny słoiczek? Niby przeciętny, niczym się nie wyróżnia. Szata graficzna w kolorze kawy, oczywiście nawiązująca do wnętrza kosmetyku. Taki tam zwykły zakręcany, plastikowy słoiczek z plastikową osłonką w środku. Dobrze 'trzyma' produkt, przede wszystkim szczelnie. Nie ma z nim także problemu podczas użytkowania. Dobrze się odkręca, nie wypada z dłoni, produkt łatwo jest wyciągnąć z opakowania. Nie mam mu nic do zarzucenia w tej kwestii.
Konsystencja tego peelingu dla mnie jest oczywista. Mocno zbity, drobnoziarnisty peeling. Dla mnie bomba! Nie lubię, kiedy coś przelewa się między palcami, a w przypadki tego kawosza nie ma o tym mowy. Tak, jak go nabiorę na dłoń, tak zostaje na niej aż do momentu aplikacji na ciało.
Nakładanie go to sama przyjemność. Bardzo dobrze rozprowadza się po skórze po wymieszaniu z wodą. Dosyć mocno 'drapie' po skórze, co mnie osobiście cieszy i zostawia lekko tłustawą, olejkową warstwę na skórze, co cieszy mnie jeszcze bardziej!
Zapach to niewątpliwie jedna z jego największych zalet. Myślę, że tych, których sam aromat kawy stawia na nogi - ten peeling spokojnie także obudzi! Uwielbiam jego zapach i wiem, że wiele z Was także! Do tego dosyć długo czuć go na skórze, dzięki czemu pomijam znienawidzony przeze mnie krok - używanie balsamu do ciała.
Jak działa? Tak jak powinien! Dosyć mocno ściera martwy naskórek, pobudza krążenie i nieźle masuje. Uwielbiam gładkość skóry po jego zastosowaniu i tą olejkową powłokę, jaką na niej pozostawia. Do tego uczucie ujędrnienia skóry i jej napięcia jest mocno wyczuwalne.
Bezsprzecznie do atutów tego produktu zalicza się także jego naturalne pochodzenie - skład, który wygląda następująco: Sucrose, Butyrospermum Parkii Butter,
Macadamia Ternifolia Oil, Coffea Arabica Seed Powder, Cocos Nucifera
Seed Oil, Tocopherol Acetate, Pafrum.
Prawda, że wygląda świetnie?
Znacie ten produkt? Lubicie takie pobudzające, orzeźwiające, kawowe zapachy? Czekam na Wasze komentarze!
Buziaki ! :*
Kawowe zapachy bardzo lubię w kosmetykach, szkoda, że rzadko są spotykane.
OdpowiedzUsuńTzn rzadko spotykane są te, które faktycznie pachną kawą a nie czymś, co obok kawy nawet nie leżało... :)
Usuńwygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńOn cały jest ciekawy ! :)
UsuńMyślę, że bym go polubiła :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że na pewno :)
UsuńJA o tej porze roku mniej stosuję peelingów :)
OdpowiedzUsuńja ogólnie mało ich używam, ale ten wyjątkowo przypadł mi go gustu! :)
UsuńCiekawy produkt, chociaż ja np. sama wykonuję peelingi do ciała, a kawowy to jeden z moich ulubionych ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem zbyt leniwa, żeby wykonywać samodzielnie :)
UsuńUwielbiam peelingi a kawę to kocham! Dnia bez niej sobie nie wyobrażam :) akurat tego peelingu nie znam, czas to nadrobić.
OdpowiedzUsuńpolecam - jest świetny!
UsuńNie przepadam za zapachem kawy w kosmetykach, ale dla działania chętnie bym spróbowała:)
OdpowiedzUsuńOj ten pachnie jak prawdziwa, przed momentem zaparzona kawa :)
UsuńWydaje się bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńI taki jest! :)
UsuńSkład bardzo przyjemny :) Nie lubię kawy, ale ogólnie jej zapach mi nie przeszkadza, więc moglibyśmy się polubić :)
OdpowiedzUsuńZapach jest całkowicie naturalny więc myśle, że nie byłoby tak źle :)
UsuńMmm! Kocham peelingi więc muszę go zdobyć :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze napisany post :) Pozdrawiam.
Mój blog ♥ Serdecznie zapraszam !
Oj w takim razie to Twój must have!
UsuńPrzygarnęłabym go z chęcią :)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńNie wygląda dość sympatycznie, ale musi pięknie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńWyglądem może i nie ale zapachem i działaniem na pewno! :)
Usuń