niedziela, 12 listopada 2017

Ulubieńcy października. Green Pharmacy | Dermiss | Paese | Gosh | Catrice | Beaver | Makeup revolution.


Jeśli obserwujecie mojego bloga na bieżąco wiecie, że rzadko pokazuję swoich ulubieńców danego miesiąca. Jest to spowodowane tym, że prawie co miesiąc są to te same produkty. Jak już się czegoś uczepię to używam i używam aż do znudzenia. W październiku jednak wpadło mi w ręce wiele kosmetyków, które są dla mnie nowe, a sprawdziły się rewelacyjnie. Jeśli jesteście ciekawe, czego używałam najczęściej w minionym miesiącu, zapraszam do dalszej części posta!



GREEN PHARMACY - Delikatny żel do mycia twarzy do suchej i wrażliwej skóry.
Jest to najlepszy żel do twarzy, z jakim miałam do czynienia przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Cudownie oczyszcza twarz nie tylko z zanieczyszczeń, resztek kremów ale także i makijażu. I to właśnie na demakijażu najbardziej mi zależało. Świetnie pozbywał się wszystkiego, co znajdowało się na twarzy od momentu nałożenia makijażu. Idealnie radził sobie także z tuszem. Tak, dobrze czytacie – zmywałam nim nie raz makijaż oczu. Nie piekł i nie szczypał, więc rzadko kiedy sięgałam po płyn micelarny do zmywania tuszu i cieni. Aż do czasu...

DERMISS – Ideal balance, nawilżający płyn micelarny.
Od momentu, kiedy użyłam go po raz pierwszy wiedziałam, że będzie to mój ulubieniec. Oprócz świetnego opakowania, pompki i zapachu, cudownie zmywał makijaż. Radzi sobie zarówno z delikatnym makijażem oka, jak i z tym mocnym, gdzie na oku ląduje np. liner. Nie tworzy pod okiem pandy. Dwa płatki wystarczają, by zmyć z oczu cały (!) makijaż. Jedyny jego minus to jego mała pojemność. Używam go mniej więcej miesiąc i mam go mniej niż połowa. Ale kupię ponownie. Jest genialny.

PAESE – Hydro base under make up. Baza/krem pod makijaż.
O tym produkcie pieję już od dawna. Kończę właśnie moje drugie opakowanie. Pisałam już o tym cudeńku TUTAJ. Bardzo długo używałam tej bazy zamiast kremu pod makijaż. Świetnie nawilża skórę, trzyma podkład w ryzach i do maksa minimalizuje wchodzenie podkładu w linie mimiczne. To jest zdecydowany hit tego roku.


BEAVER – Argan oil glimmer shine spray.
Tego produktu nie mieliście okazji widzieć i w sumie nie wiem dlaczego jeszcze go Wam nie pokazałam. Jest to najlepszy olejek w sprayu, jaki znam. Nie dość, że piękne nabłyszcza włosy, to dodatkowo chroni je przed działaniem wysokiej temperatury. Uwielbiam jego działanie i to, jak pięknie włosy błyszczą po jego użyciu. To jeden z tych produktów, dzięki którym zawdzięczam lśniący wygląd moich włosów i dobry stan moich do tej pory wiecznie spalonych końcówek.


PAESE – Multivitamin coctail. Pokład nawilżający.
Ten podkład często widzicie na moim Insta – jeśli nie obserwujecie, to serdecznie zapraszam! Podkład, którego piekielnie się bałam ze względu na kolor. Wydawał mi się mocno za ciemny. Po nałożeniu na skórę zoksydował do granic pomarańczy, po czym wtopił się w skórę i okazał być ideałem. Ma dobre krycie, lekko świetliste wykończenie, nie czuć go na skórze. Nie świeci się także w trakcie dnia, a konturowanie trzyma się na nim bajecznie. Jeden z moich ulubionych produktów Paese. Chociaż prawie każdy produkt tej marki jest moim ulubionym. Jedna z nielicznych firm, która spełnia moja wymagania.

PAESE – Puder hihg definition, transparentny.
Ten puder długo leżał gdzieś na dnie mojego kufra. Odkryłam go chyba we wrześniu i od tamtej pory używam sumiennie co dzień. Daje piękne, wygładzone wykończenie na twarzy, idealnie wygląda na zdjęciach. Scala cały makijaż, dzięki czemu trzyma się on aż do zmycia. Jest moim ulubionym pudrem do twarzy zaraz po pudrze sypkim z Pupy.

PAESE – Paletka do konturowania.
To jest chyba największe zaskoczenie ze wszystkich produktów, jakie dziś widzicie w tym poście. Myślałam, że nic nie jest w stanie zastąpić mojego ukochanego bronzera z Paese. A jednak! Ta paletka sprawiła, że od momentu pierwszego użycia, bronzer leży i płacze w kącie... Uwielbiam tą paletkę. Ma super pigmentację, dwa odcienie bronzerów i puder, który służy mi nie tylko do rozjaśniania okolic twarzy ale i do utrwalania korektora pod oczami. Stan, w jakim jest świadczy o tym, jak intensywnie jej używam. Uwielbiam tę paletę i myślę, że zostanie na długo w moim kufrze.


GOSH – My favourite mascara. Tusz do rzęs.
Z tuzami tej marki się nie lubię, o czym pewnie dobrze wiecie. Do tego także podeszłam z dystansem. Ostrożnie go używałam i okazało się, że nie było się czego bać. Jedyny z całej gamy maskar Gosha, który mi podszedł. Nie kruszy się, nie wędruje po twarzy. Siedzi na rzęsach tak, jak powinien i dba o ich piękny wygląd. Dosłownie – tusz pięknie wydłuża i rozczesuje rzęsy mimo swojej dość gęstej konsystencji. Dla mnie bomba.

CATRICE - Liquid camouflage. Korektor pod oczy.
Starałam się omijać ten korektor tak długo, jak mogłam. Znacie mnie i wiecie, że to, co sprawdza się u wszystkich u mnie nie zdaje egzaminu. I wyszłam z założenia, że skoro większość z tego korektora jest zadowolona – ja na pewno nie będę. Jakże się myliłam! Korektor nie dość, że idealnie kryje moje cienie pod oczami to trzyma się w miejscu i nie wędruje po załamaniach skóry. Wyparł mój ulubiony korektor Lumene, i myślę że na długo zajął jego miejsce. Jak widzicie kończę już opakowane i wielkimi krokami zbliżam się do kolejnego.


GOSH – To party in... London. Paleta cieni.
Tą paletkę już mieliście okazję widzieć TUTAJ. Myślę, że jej obecność w tym poście nikogo nie dziwi. Bardzo często po nią sięgam, a fakt, że tego nie widać, świadczy o jej mocnej pigmentacji. Cienia nabiera się dosłownie minimalnie, by uzyskać maksymalny efekt. Jednym cieniem jestem w stanie stworzyć cały makijaż oka. Uwielbiam. Dla mnie najlepsza paleta ostatnich miesięcy, a na nadchodzący okres świąteczno sylwestrowy będzie jak znalazł.

MAKE UP REVOLUTON – Vivid highlighter. Pink light.
Obecność tego rozświetlacza w tym poście dla mnie także jest zaskoczeniem. Do tej pory najczęściej sięgałam po rozświetlacz w serduszku. Ten urzekł mnie pięknym, chłodnym odcieniem. I mimo że nie jest tak trwały jak jego poprzednik, to i tak używam go przy okazji każdego niemal makijażu.


To by było na tyle, co mam Wam do pokazania. Ciekawa jestem, czy znacie coś z moich ulubieńców? I oczywiście jacy są Wasi ulubieńcy? Czekam na odpowiedzi w komentarzach!
Buziaki :*

7 komentarzy: