Jeśli
zaglądacie do mnie dosyć często na pewno wiecie, że moja miłość
do sypkich cieni z Marizy nie ma granic? Do mojej małej gromadki
dołączył kolejny kolor, tym razem nieco mocniejszy i bardziej
kolorowy od pozostałych. O jego kolegach możecie poczytać TUTAJ.
Dziś
przedstawię Wam cień sypki z Marizy w
kolorze Opalizujący Szmaragd. Jeśli
jesteście ciekawe jak wygląda, i czy jest tak samo świetny, jak
jego poprzednicy, zapraszam do dalszej części posta.
Tak, tak wiem, że kosmetyki Marizy są ciężko dostępne ale
uwierzcie mi, że znacznie łatwiejsze do dostania niż kosmetyki np.
ze Stanów. Więc jeśli Was zaciekawią te produkty – szukajcie!
Naprawdę są warte zakupu!
OPAKOWANIE.
Malutki, plastikowy zakręcany słoiczek. W środku znajdziemy sitko,
które początkowo jest zabezpieczone folią przed niekontrolowanym
wysypaniem się cieni z opakowania. Słoiczek jest lekki, posiada
konkretnie zakręcane wieczko. Szata graficzna ograniczona do
minimum.
KOLOR.
Piękna zieleń, nieco butelkowa, lekko trawiasta. Z dużą domieszką
bardzo drobno zmielonych, srebrnych drobinek ale i ze złotym
połyskiem. Ciężko ten efekt pokazać na zdjęciu, ale jest to
połączenie złoto – srebrnego błysku.
KONSYSTENCJA.
Bardzo, bardzo drobno zmielony pyłek. Przy każdym nawet delikatnie
mocniejszym oddechu rozsypuje się na wszystkie strony. Przypomina mi
nieco mąkę ziemniaczaną w konsystencji.
PIGMENTACJA.
Jak na cień w postaci pyłku jest rewelacyjny. Przy wklepaniu w
powiekę daje mocny kolor, przy lekkim wtarciu staje się
delikatniejszy, ale nie znika z powieki. Nie znika także w trakcie
blendowania. Kolor po nałożeniu na dłoń, czy też powiekę jest
identyczny z tym jak wygląda w pudełeczku.
APLIKACJA.
Ja używam tego cienia na sucho. Nie wymaga od podbijania pigmentu na
mokro. Ale jeśli ktoś ma ochotę ma krokodylą zieleń myślę, że
nie będzie miał problemu z uzyskaniem odpowiedniego nasycenia
koloru. Co do samej aplikacji cienia nie mam zastrzeżeń. Lekko się
sypie, ale jest to nieuniknione w przypadku tego typu sypkich cieni.
TRWAŁOŚĆ.
Na bazie trzyma się w stanie nienaruszonym cały dzień. Lekko traci
drobinki z upływem dnia, ale nie wędrują one na szczęście po
całej twarzy ani w okolicach oczu. Nie roluje się, nie ściera,
nie blednie.
WYDAJNOŚĆ.
Nie mam pojęcia, jaka jest gramatura tego cienia, ale z racji tego,
że używam go naprawdę niewiele wystarczy mi na bardzo długo. Jego
kolegów używam już namiętnie ponad rok i nie zużyłam nawet
połowy... Wydajność jak najbardziej na TAK!
PODSUMOWANIE.
Jeśli jesteście fankami tego typu mieniących się, sypkich cieni,
są to cienie w sam raz dla Was! Kosztują niewiele, ok 8 – 10 zł.
Co prawda nie są dostępne stacjonarnie, ale przy odrobinie wysiłku
można je zakupić. Polecam Wam bardzo serdecznie. Ja już poluję na
resztę kolorów :)
A Wy używacie tego typu cieni? Lubicie sypkie cienie, czy
preferujecie jednak te prasowane? Czekam na Wasze komentarze!
Buziaki ! :*
ale śliczny kolorek, bardzo podoba mi się jego odcień ;)
OdpowiedzUsuńPiękny jest :)
UsuńBardzo ładny kolor ;)
OdpowiedzUsuńO tak!
UsuńPiękny kolorek :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się !
UsuńBardzo ladny kolor, ale sama nie odwazylabym sie go uzyc :)
OdpowiedzUsuńDokłądnie to samo chciałam napisac :P
UsuńDziewczyny nie ma się co bać! Można go tak pięknie dawkować, że można uzyskać nim nawet efekt delikatnie zielonkawej poświaty :) Nie bać się - próbować :D
UsuńTen odcień wygląda niesamowicie, idealne do letniego, lekko szalonego makijażu :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak! Soczysta zieleń wymiata :)
UsuńFajny kolor- ja generalnie wolę cienie sypkie, można sobie je przy odrobinie wprawy dobrze dozować i mają zazwyczaj dużo lepszy pigment, a to jest kwestia kluczowa :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! :) stopień koloru zależy w tym przypadku tylko wyłącznie od nas :)
Usuń