Niestety
ogarnęło mnie przedślubne szaleństwo, zarówno moje, jak i nie
moje. Ze względu na brak czasu rzadko tu zaglądam, ale postaram się
dać Wam chociaż minimalne oznaki życia.
Jak wiecie,
jakiś czas temu obiecałam sobie, że przystopuję z zakupami. I tak
było aż do czerwca. Ze względu na to, że zaczął się czas
ślubnych makijaży, mój kufer należało nieco uzupełnić. I stąd
moje czerwcowo – lipcowe zakupy. Jesteście ciekawe co zakupiłam?
Zapraszam do dalszej części posta.
W7 KING
KOHL.
Czarna kredka do oczu za naprawdę niewielkie pieniądze. Z firmą
dopiero się zaprzyjaźniam gdyż, nie wiem czy wiecie, od niedawna
W7 dostępne jest w Drogeriach Natura. Kredka, jak kredka, mocno
czarna, lekko twarda. Używałam jej dosłownie dwa razy i jedyne, co
mogę o niej powiedzieć to to, że jest naprawdę trwała.
MISS
SPORTY XXVOLUME LIPGLOSS. 212 POP FICTION
Marzył mi się błyszczyk, który sprawi, że usta staną się
błyszczące, ponętne i pięknie połyskujące. Ten błyszczyk
wykonał to zadanie idealnie. Kupiony na promocji zadowala podwójnie.
Pachnie niezbyt zachęcająco, koloru na ustach także nie zostawia,
ale ta mokra tafla na ustach to jest to! Lekko mrowi usta, próbując
nam wmusić, że usta stają się większe.
ESSENCE
XXXL SHINE LIPGLOSS. 28 PRETTY IN HIBISCUS.
Zachęcona efektem poprzedniego błyszczyka postawiłam na jeszcze
większy błysk. Przy tym produkcie efekt na ustach jest naprawdę
WOW. Nie mrowi, nie sprawia, że usta pieką. Lekko się klei, jest
gęsty. I uwierzcie mi, że takiego błysku na ustach nie widziałam!
GOLDEN
ROSE SILKY TOUCH PERAL EYESHADOW. 105, 133.
Produktów z GR nie miałam od wieków. Skuszona jak zwykle ceną,
postawiłam na dwa kolory, których u mnie w kuferku zdecydowanie
brakowało. Piękny szampański odcień 105 i szary grafit 133.
Cienie są niesamowicie miękkie, cudownie nakładają się na
powiekę, jeszcze lepiej się blendują. Myślę, że to będą moi
faworyci wśród cieni w okresie letnim.
PIERRE
RENE SKIN BALANCE COVER. 20 CHAMPAGNE.
Jakiś czas temu dosyć głośno było o tym podkładzie. Nie kusił
mnie jakoś specjalnie, ale pani ekspedientka w Naturze skutecznie mi
go wcisnęła. Opowiadała jaki on jest trwały, jak pięknie wygląda
na skórze itp. itd. Użyłam go raz i muszę powiedzieć, że starł
mi się przy pierwszym dotknięciu skóry dłonią. Jestem
rozczarowana. Być może jest to wina kremu, jakiego użyłam pod
podkład. Na pewno będę go jeszcze testować i na pewno dam Wam
znać, jak się sprawdza.
MAYBELLINE
THE COLLOSALVOLUME EXPRESS GO EXTREME. LEATHER BLACK.
Wiecie jak bardzo kocham klasyczny żółty tusz z Maybelline?
Uwielbiam go i testuję każdą nową wersję jaka wychodzi. Żadna
nie przebiła pierwowzoru ale ta, którą Wam pokazuję jest bliska
pokonana ideału. Pięknie wydłuża rzęsy, podkręca, wyczesuje a
do tego jest mega czarny! Na pewno pokażę Wam go nieco bliżej przy
innej okazji.
KOBO
PROFFESIONAL MAKE UP FIXER SPRAY.
Zaczął się sezon na makijaże więc trzeba zadbać o to, by
przyszłe panny młode i ich goście były zadowolone zarówno z
makijażu, jak i jego trwałości. W tym akurat ma mi pomóc fixer z
Kobo. Podobno jest świetny. Nie miałam okazji go używać więc Wam
nic o nim nie opowiem. Ale już niedługo biorę go w obroty!
INGLOT
BRUSH CLEANSER.
Jak każda szanująca się wizażystka dbam o to, by moje pędzle
były czyste i zdezynfekowane po każdej malowanej klientce. Sama, będąc jeszcze nieświadomą klientką,
miałam nieprzyjemność być malowana pędzlami 'po kimś' i wiem,
że to nic fajnego. Dlatego też zaopatrzyłam się w płyn do
czyszczenia pędzli, który poleciła mi znajoma wizażystka z
Inglota. I powiem Wam, że fajnie się sprawdza! Dobrze czyści,
dezynfekuje, nie śmierdzi alkoholem i nie pozostawia mokrych pędzli.
Świetny produkt.
MARION
CHUSTECZKI ODŚWIEŻAJĄCE.
Wygrzebałam je w Naturze za jakieś dwa zł. Potrzebuję takich
chusteczek do przetarcia wierzchu dłoni po resztkach kosmetyków po
wykonanym makijażu. Ale sprawdzą się też świetnie do odświeżenia
twarzy w trakcie upałów, które niestety nas omijają, czy też
zmycia makijażu. Do tego obłędnie pachną pomarańczami. Marzenie!
To już wszystko, co miałam Wam do pokazania. No może oprócz podkładu Revlon Colorstay 250 fresh beige. Ale tak dużo o nim pisałam (KLIK) że nie chciałam go pokazywać po raz setny.
Miałyście może coś z zakupionych przeze mnie produktów? Dajcie
koniecznie znać, jak Wam się sprawdzają! Czekam na Wasze
komentarze!
Buzki ! :*
Fixer używałam już na sobie na dwóch weselach. W tym na jednym, gdzie temperatura była powyżej 30 stopni. I jestem mega zadowolona! Napewno go użyję przy swoim ślubnym makijażu, ale to dopiero za rok :)
OdpowiedzUsuńJa będę miała okazję go przetestować na sobie nieco wcześniej :) Mam nadzieję, że się sprawdzi :)
UsuńBardzo fajne łupy :)
OdpowiedzUsuńJestem naprawdę zadowolona z tych rzeczy, jak nigdy :D
UsuńMuszę przyznać, że sporo tego. Nic nie miałam z Twoich zdobyczy. Zaciekawił mnie podkład. Mam nadzieję, że jednak się sprawdzi. :)
OdpowiedzUsuńCiekawy jest ten podkład. Pierwsze podejście było niewypałem... Ale już wiem, że ten podkład nie lubi kremów :D Żadnych! :D
UsuńSuper zakupy;)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńZaszalałaś ;) Bardzo fajne zakupy - błyszczyki mają fajne kolory :D
OdpowiedzUsuńO tak! Szczególnie ten z Essence. Pięknie wygląda na ustach w sztucznym świetle :D
Usuńten plyn z inglota to najgorsze co moze byc , uwazaj bo niszczy pedzle.
OdpowiedzUsuńwizazystka nie jestes :D wiec nie rozumiem okreslania swojej osoby tym mianem :)
Nie rozumiem wypowiadania się jako Anonim :D
UsuńMały napad na naturę ;p
OdpowiedzUsuńMożna to tak określić :)
UsuńSłyszałam wiele dobrego o podkładzie z Pierre Rene :) Sama mam go na liście 'zachcianek' :)
OdpowiedzUsuńten podkład z PR też mi się ściera, nie zastyga niestety na twarzy
OdpowiedzUsuń