poniedziałek, 16 października 2017

Jak wydłużyć życie tuszu, czyli sprawdź, czy dobrze go używasz?



Niech zgadnę: jedyną rzeczą, której nie może zabraknąć w makijażu jest tusz do rzęs. Mam rację, prawda? Żadna z nas nie jest w stanie ukończyć makijażu dopóki nie pomaluje swoich rzęsidełek. Zgadzacie się ze mną?
A czy zgodzicie się ze stwierdzeniem, że prawie większość z Was robi to źle? Tzn źle używa tuszu, źle go przechowuje i źle o niego dba? Kontrowersyjne stwierdzenie? No to czytajcie dalej, a w komentarzu dajcie znać, jak się odnosicie do tematu :-)


Zacznijmy od tego, że ważność tuszu od momentu otwarcia różni się w zależności od firmy, ale waha się ona między 3 a 6 miesiącami. Warto przestrzegać tej granicy, bo oko, jako wrażliwa część naszego ciała narażona jest na działanie przeterminowanego tuszu. Ale często dzieje się tak, że wyrzucamy tusz nim minie sugerowana data przydatności do użycia. Dlaczego tak się dzieje? I czyja to jest wina? Zaraz Wam wszystko opowiem!

Pierwsza rzecz, jaką źle robimy, to nie dokręcamy tuszu. Za słabo, za szybko, na szybko lub czasem w ogóle pozostawiamy jedynie szczoteczkę wetkniętą w opakowanie i tyle. Pozwalamy na to, by powietrze dostawało się do środka, przez co tusz powolutku i po cichutku wysycha. Przyznajcie się, ile razy zdarzyło Wam się źle zakręcić tusz? No właśnie...

Drugi błąd to złe przechowywanie. Często tusz trzymamy na toaletkach, gdzie z racji tego, że często go używamy, leży sobie gdzieś na wierzchu, jak my to mówimy 'pod ręką'. Zapytacie pewnie, a co to ma do rzeczy? A no to, że często nasze toaletki stoją w pobliżu okna, prawda? Prawda! A co za tym idzie, mamy na nich dużo światła słonecznego, prawda? Prawda! A więc co się dzieje z tuszem, kiedy muska go słońce? Grzeje się... A to jest dla niego szkodliwe tak samo, jak i dla nas smażenie się na solarium... Kosmetyki nie lubią ani światła ani ciepła. Pamiętajmy o tym.

Ale czy to wszystko, co ma pływ na stan naszego tuszu? Otóż nie... Jeśli dwa pierwsze błędy Ciebie nie dotyczą, być może po prostu ŹLE UŻYWASZ TUSZU. Tak, tak moje drogie Panie! Moje obserwacje zarówno prywatne, jak i zawodowe dały mi mocno do myślenia i wskazują jednoznacznie, że nie potrafimy prawidłowo używać tuszu do rzęs.

A jak to robić? To proste!


Po pierwsze nie 'pompujemy' tuszu. To jedna z gorszych rzeczy, jaką możemy zafundować naszej maskarze, a także później naszym oczom. Podczas 'pompowania' do tuszu wtłaczamy powietrze, co powoduje jego gęstnienie i wysychanie.
Jak to prawidłowo robić? Włożyć szczoteczkę i kręcić nią tak, jak kręcimy błyszczykiem, kiedy się kończy. Stosując tę zasadę zobaczycie, jak bardzo duży wpływ ma to na jakość i użyteczność tuszu.


Po drugie, jak już sobie ładnie 'wypompujemy' tusz, to zazwyczaj na samym czubku zbiera się nadmiar. I co wtedy robimy? Wycieramy o brzeg opakowania! BŁĄD!! Podczas, kiedy my sobie malujemy rzęsy, nadmiar tuszu zostawiony sobie przez nas na krawędzi opakowania po prostu wysycha. A potem taki wyschnięty jest przez nas włożony razem ze szczoteczką do środka. I co w związku z tym? A no to, że ten wyschnięty nadmiar powoduje wysychanie maskary.
Jak prawidłowo to zrobić? Najlepiej nadmiar tuszu wytrzeć o chusteczkę, płatek kosmetyczny lub nawet dłoń, kiedy nic nie mamy pod ręką. To będzie znacznie lepsze niż pozostawianie nadmiaru na tym biednym opakowaniu.


Myślicie, że to nic nie znaczące szczegóły? Ja także tak myślałam, dopóki nie otworzyłam sobie nowego opakowania i obiecałam sobie, że będę uważnie je zamykać i pilnować się podczas aplikowania. I jaki były efekty? Tusz nie zgęstniał mi tak, jak zawsze miał to w nawyku, nie kruszył mi się, nie odbijał, a przede wszystkim służył mi pełne pół roku, czyli cały okres przydatności. I śmiało służyłby nadal, ale nie mam zwyczaju używać tuszu dłużej niż pół roku...
Ponad to taka moja mała rada, a nawet dwie.
  1. Im rzadziej moczysz tusz podczas malowania rzęs, tym lepiej.
  2. Warto raz na jakiś czas umyć szczoteczkę płynem micelarnym, na niej tej zbiera się zaschnięty tusz. (najlepiej użyć do tego bawełnianej szmatki bądź ręcznika – nie pozostawią w szczoteczce niechcianych 'paprochów').

Dlatego tak ważne dla nas, moje drogie jest to, byśmy nie otwierały tuszu w drogerii, czy perfumerii, nawet jeśli nie ma do niego testera. Nie ma testera? Nie otwieraj pełnowartościowego produktu, nie zaglądaj do niego. Poszukaj tuszu, który ma tester, bądź odpuść sobie kupowanie. W ostateczności możesz sprawdzić także wygląd szczoteczki w swoim smartfonie – przecież w dzisiejszych czasach to żaden problem, prawda?
To taka mała dygresja w nawiązaniu do trwających promocji w Rossmannie. Ja nie chodzę do tej drogerii w ogólne, nie ważne, czy są promocje, czy ich nie ma, pisałam o tym TUTAJ. Marzy mi się dzień, w którym każda kobieta w drogerii będzie miała świadomość co to jest tester i do czego on służy...

Co o tym wszystkim sądzicie? Jak Wy używacie tuszu? Uważacie przy jego użytkowaniu, czy robicie wszystkie błędy, o których pisałam. Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii! Czekam na Wasze komentarze!
Buziaki ! :*

10 komentarzy:

  1. Przyznaję się, że nadmiar tuszu zdarza mi się wytrzeć o brzegi opakowania, ale reszta jest u mnie na medal :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przydatny post, ja na szczęście postępuję prawidłowo :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Oj taaaaak... Ostatnio widziałam, jak kobieta w drogerii pompowała tusz tak mocno, jakby miała z niego masło ubić...

      Usuń
  4. Też mam nadzieję, że nadejdzie dzień gdy nikt nie będzie otwierał kosmetyków w drogeriach, perfumeriach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Staram się przestrzegać zasad higieny tym bardziej że moje oczy są mega wrażliwe i reagują alergicznie na wszystkie nieprawidłowości w pielęgnacji jak i higienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak trzymaj :-) Przy wrażliwych oczach trzeba bardzo się pilnować ;-)

      Usuń