Nadszedł czas na recenzję kosmetyku, którego opisywać nie
chciałam. A to dlatego, że nie mam pojęcia, gdzie go można kupić,
za ile, czy jest jeszcze w sprzedaży, czy nie. I początkowo
odpuściłam, ale po przemyśleniu tematu stwierdziłam, że dlaczego
miałabym Wam nie pisać o takim bublu?! No właśnie... Muszę Was
ostrzec przed bezsensowną stratą pieniędzy. Co prawda niewielkich,
bo raptem około 10zł, ale po co mamy tracić nawet tak niewielkie
pieniądze na tak złe produkty? Po co mamy się łudzić, że
kupiłyśmy tani kosmetyk, jak efekt jest marny? No właśnie! Stąd
tak moja recenzja. O czym ja w ogóle do Was mówię? O produkcie
Fashion Professional hair mask treatment for fry or damaged
hair. Znacie taki kosmetyk? Ja
też nie znałam i żałuję, że miałam okazję poznać.
OPAKOWANIE.
Mała, zgrabna puszka z dużym zakręcanym wieczkiem. Na wieczku logo
firmy, na bokach informacje o produkcie, skład pojemność itp.
Szata graficzna dość uboga, prosta i bez udziwnień.
KONSYSTENCJA.
Bardzo gęsta, zbita, jednocześnie śliska i mocno silikonowa w moim
odczuciu.
Fash
ZAPACH.
Jak dla mnie pachnie nieprzyjemnie. Przypomina mi zapach starego,
zjełczałego kosmetyku... Ble.
DZIAŁANIE.
Żadne. Nijakie. Zerowe. Te trzy słowa opisują świetnie działanie,
a raczej brak działania tej maski. Nie poprawia stanu włosów, a
powiedziałabym więcej. W moim przypadku pogarsza. Moje włosy są
sztywne, a po tej masce nie dość, że stają się, jak druty to na
dodatek są tak piekielnie szorstkie, że nawet ja, przyzwyczajona do
szorstkości swoich włosów dostaję szału...
WYDAJNOŚĆ.
Nie wiem, jak z wydajnością tej maski, bo do włosów nie zużyję
jej na pewno. Tzn zużyję ale nie do tych na głowie. Nie lubię
bezcelowo wyrzucać rzeczy, które sama sobie kupiłam, więc
wykorzystam ją do depilacji nóg. Myślę, że do tego sprawdzi się
znakomicie.
PODSUMOWANIE.
Uwierzcie mi, że dawałam jej szansę nie raz ale niestety nic z
tego. Nic z tej maski nie wykrzesam. A szkoda, bo lubię takie mało
znane i tanie kosmetyki. Niestety tym razem moje 'skąpstwo'
przegrało. Dostałam świetnie 'nicnierobiącą' maskę do włosów
za niecałe 10zł.
Mam nadzieję, że ten post będzie przestrogą dla Was, żeby nie
kupować w ciemno tego, o czym nigdzie przeczytać nie można. Tak,
tak! Szukałam informacji w Internecie i nigdzie nic nie znalazłam.
Pierwszy raz mi się to zdarza. Dlatego też postanowiłam Wam
napisać o tym produkcie.
Widziałyście kiedyś tą maskę? Znacie tą firmę? Tą maskę?
Czekam na Wasze odpowiedzi w komentarzach.
Buziaki ! :*
Pierwszy raz widzę, ale na pewno nie wypróbuję!
OdpowiedzUsuńoj będę jej unikać, zbędny produkt, szczególnie kiedy walczę o polepszenie stanu moich włosów ;)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, nie skusze sie na nią !
OdpowiedzUsuńSwietnie napisane! Co tu gadac- recenzje ns "nie" sa o wiele ciekawsze :)))). A maski nie kupie ;)
OdpowiedzUsuńTytuł mnie rozbawił. :-) Wprost i szczerze.
OdpowiedzUsuńKosmetyku nie znam, no i... nie żałuję. ;-)
U mnie tak samo dziala maska Kallosa Keratynowa - nie robi nic dobrego a w dodatku sprawia ze wlosy wygladaja jak tluste :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdziła. Nie używałam jej, ale ostatnio też miałam nieprzyjemność poznać maskę, po której moje włosy wyglądają gorzej, niż po umyciu samym szamponem i nie użyciu niczego po.
OdpowiedzUsuńNigdy nie spotkałam tej maski. Szkoda,że się nie sprawdziła :/
OdpowiedzUsuńTa maska nie ma w sobie nic wartościowego :) U mnie bardzo podobnie zadziałał Kallos :D Nie przepadam za tego typu maskami! Moje włosy potrzebują bardzo dużo olejków i ekstraktów roślinnych :)
OdpowiedzUsuńNie znałam jej wczesniej , szkoda że się nie sprawdzila ;)
OdpowiedzUsuńhttp://xblueberrysfashionx.blogspot.com/
nie widziałam jej, całe szczęście, bo mogłabym się jeszcze skusić :)
OdpowiedzUsuńJaka szkoda, że takie rozczarowanie.. ;(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńNa szczęście nigdy jej nawet nie widziałam :)
OdpowiedzUsuń