Witajcie!
Dziś początek kolejnego, mam nadzieję, że zdecydowanie
cieplejszego miesiąca. A co idzie za zmianą daty na pierwszy dzień
miesiąca? Ulubieńcy! Bardzo rzadko pokazuję Wam moich
comiesięcznych ulubieńców, bo w większości są to takie same
kosmetyki, co miesiąc i dwa miesiące wcześniej. Tym razem moi
ulubieńcy to moje faworyty absolutne! Kosmetyki i produkty, pod
którymi pospisuję się rękami i nogami! Hity, które na pewno w
moim kufrze, czy też łazience pozostaną na dłużej :) Jeśli
jesteście ciekawi, co takiego uwielbiałam w kwietniu – zapraszam
do dalszej części posta.
BIAŁY
JELEŃ HIPOALERGICZNY PŁYN MICELARNY.
Gdyby ktoś powiedział mi, że znajdę lepszy płyn od mojego
kochanego różowego Garniera, pewnie śmiałabym się do rozpuku.
Dziś wiem, że jest to możliwe, a moim ulubieńcem stał się płyn,
po który pewnie sama bym nie sięgnęła. Dostałam go w prezencie i
dzięki osobie, która mi go dała odkryłam najlepszy płyn
micelarny, jakiego miałam okazję używać. Pięknie zmywa makijaż,
nie zostawia uczucia ściągniętej skóry, a uczucie ukojonej,
miękkiej cery. Nie piecze, nie szczypie. Szybko zmywa makijaż.
Czego chcieć więcej?
I HEART MAKE UP GODDESS OF LOVE TRIPLE BAKED HIGHLIGHTER,
GODDESS OF FAITH.
Rozświetlacz, który jakiś czas temu robił furorę na całym you
tube i blogosferze. U mnie ciągle jest numerem jeden. I będzie
dotąd, dopóki go nie skończę. A że jest piekielnie wydajny,
miano najlepszego wróżę mu na kolejne kilka lat :) Jeśli macie
ochotę zobaczyć go nieco bliżej, zapraszam na post, w którym
powiedziałam o nim nieco więcej – KLIK. W skrócie mogę
powiedzieć tylko, że daje piękną taflę na kościach
policzkowych, nie wędruje po twarzy, a trzyma się w miejscu
nałożenia dosłownie cały dzień. No i ten szampański kolor.
Marzenie! Dla mnie absolutny hit i element konieczny codziennego
makijażu.
PAESE
POTRÓJNY KWAS HIALURONOWY, SERUM 1,5%.
Tego produktu jeszcze Wam nie miałam okazji pokazać, ale uwierzcie
mi, że post na jego temat będzie ale musicie chwilę poczekać.
Jest tyle informacji, które chciałabym o nim napisać i tyle metod
zastosowania, że to jest coś nie do ogarnięcia. Nie przetestowałam
go jeszcze na wszystkie sposoby ale już w pewnych aspektach
pielęgnacyjnych jest dla mnie warunkiem koniecznym do stosowania. W
dużym skrócie powiem Wam, że jest to jeden z lepiej nawilżających
i najbardziej wydajnych kosmetyków pielęgnacyjnych, jakie znam.
Wygodny w użyciu, mega wielozadaniowy. Czekajcie na post, bo warto!
:)
Tak, tak widziałyście go wczoraj w poście o nowościach. Jest to
moje drugie opakowanie, które dostałam w prezencie.
BANIA
AGAFII, MASKA DO TWARZY NIEBIESKA – OCZYSZCZAJĄCA I MASKA DO
TWARZY WITAMINOWA FITOAKTYWNA.
O jednej z tych masek pisałam jakiś czas temu (KLIK). Są to jedne
z najlepszych maseczek, jakie miałam do tej pory. Nie tylko ze
względu na duże opakowanie i sposób aplikacji, ale także ze
względu na działanie, jakie sobą reprezentują. Niebieska świetnie
oczyszcza skórę z codziennych zanieczyszczeń, resztek makijażu,
sebum, pozostawia skórę świeżą i oczyszczoną. Różowa z kolei
niesamowicie nawilża skórę, pozostawia uczucie miękkości i
lekkości na skórze. Ponad to super rozświetla i dodaje życia
skórze twarzy.
LUMENE
TOUCH OF RADIANCE SERUM FOUNDATION, 1 CREAMY BEIGE.
Podkład, który na mojej skórze twarzy gościł w kwietniu
codziennie. Jeden z lepszych podkładów nawilżająco
rozświetlających, jakich miałam okazję używać. Ma fajne,
średnie krycie. Daje piękne naturalne wykończenie. Do tego daje
uczucie nawilżenia, nie podkreśla suchych skórek, nie wchodzi w
pory, dobrze się utrzymuje. Nie zastyga na twarzy ale nie tworzy
także lepkiej warstwy. Jedyny minus jest taki, że lekko ciemnieje,
ale mu to wybaczam, bo działa niesamowicie! Na pewno o nim jeszcze
nie raz przeczytacie na blogu.
COLLECTION
LASTING PERFORMANCE ULIMATE WEAR CONCEALER.
Są to korektory, które widziałyście we wczorajszym wpisie o
nowościach, ale spokojnie mam je już od Świąt Wielkanocnych,
także używam namiętnie. Widziałyście je także na prawie
wszystkich blogach, większości filmów na Ypu Tube. Ja niestety nie
miałam okazji go przetestować, a zakupy przez Internet mi nie po
drodze. Wczoraj pisałam Wam, że zobaczymy, jak się u mnie
sprawdzą, bo nie chciałam zdradzać Wam, co o nich sądzę. Ale
skoro znalazły się w ulubieńcach – możecie domyślić się, że
są całkiem spoko. A tak serio są naprawdę fajne! Mają kilka
minusów, ale ich plusy totalnie przeważają. Super się trzymają,
naprawdę dobrze kryją, pod okiem zastygają ale nie przesuszają.
Jeszcze o nich napiszę!
PAESE
GLAM CIENIE DO POWIEM, 202.
Cień, który gościł na moich oczach dosłownie codziennie.
Ostatnimi czasy stawiam na naturalne oko i naturalną skórę twarzy
i dzięki temu cudakowi jestem w stanie to osiągnąć. Pięknie
wygląda, ma lekki połysk, fajny, dzienny kolor. Jest do tego super
wydajny i można go nakładać na mokro, co wzmacnia jego
pigmentację. Moim zdaniem rewelacja. W ostatnim poście pokazywałam
Wam jego kolegę, szary cień i zobaczymy, czy sprawdzi się tak samo
dobrze, jak jego cielisty kolega.
LUMENE
BEAUTY BASE EYESHADOW PRIMER.
Baza pod cienie to u mnie punkt obowiązkowy podczas makijażu oka.
Mam tłustą powiekę, a co za tym idzie mam z nią kilka problemów.
Do tej pory byłam zadowolona z bazy Ingrid KLIK, ale nie lubię
słoiczka, w którym moje paznokcie zatapiają się do samego dna.
Poszukiwałam czegoś w tubce tak właśnie wybór padł na tą
bazę. I powiem Wam jedno – to był strzał w 10! Super się
sprawdza! Pięknie utrzymuje cienie, super podbija kolory, bardzo
dobrze się nakłada, jest mega wydajna, bo dosłownie maluteńka
ilość wystarcza na całą powiekę. Najlepsza, jaką miałam do tej
pory.
MAKE
UP REVOLUTION BLUSH, TREAT.
Jak wiecie, ja do róży mam stosunek lekko olewający. Mogą być w
makijażu ale nie muszą. Wszystko zmieniło się, kiedy przed oczami
stanęła mi szafa make up revolution. Oszalałam, kiedy zobaczyłam
i takim sposobem kupiłam róż w pięknym brzoskwiniowym odcieniu ze
złotymi drobinkami. Nie spodziewałam się szału, bo kosztował
tylko 6zł, ale powiem Wam jedno – nigdy nie sugerujcie się ceną!
Jest lepszy od kilku droższych tego typu produktów, jakie posiadam!
Ma super pigment, pięknie ożywia buzię, super się blenduje i
długo się trzyma. Jest naprawdę świetny! Jeśli macie ochotę
kupić, a zastanawiacie się nad nim – kupujcie. Na moją
odpowiedzialność :)
I to są wszyscy moi kwietniowi ulubieńcy. Mam nadzieję, że nie
zanudziłam Was moimi wywodami i pokazałam Wam kilka ciekawych
produktów. Muszę napisać jeszcze krótką adnotację odnośnie
tego, że są to kosmetyki i produkty, które sprawdziły się u
mnie. Są to moje osobiste opinie i konkretnie produkty nie muszą
sprawdzić się także u Was. Miejcie to na uwadze :)
Znacie te kosmetyki? A może je macie i także lubicie? Albo wręcz
przeciwnie – nie macie albo nie lubicie? Czekam na Wasze
komentarze!
Buziaki ! :*
Sporo tego :) ja nie miałam nic z tych kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A szkoda, bo są świetne :)
UsuńSerduszko <3
OdpowiedzUsuńTeż je uwielbiam :)
Usuńbiały jeleń dobry produkt:)
OdpowiedzUsuńhttp://kataszyyna.blogspot.com/
Również jestem fanką tego serduszka-rozświetlacza :D
OdpowiedzUsuń